Ralf Rangnick spotkał się w piątek z dziennikarzami na konferencji prasowej zapowiadającej mecz z Watfordem w ramach 27. kolejki Premier League. Niemiecki szkoleniowiec odniósł się m.in. do napaści Rosji na Ukrainę.
PRZEDMECZOWA KONFERENCJA PRASOWA RALFA RANGNICKA:
Kiedy rozmawialiśmy ostatnio, zostałeś zapytany o finał Ligi Mistrzów i miałeś nadzieję, że nie będzie trzeba go przenosić. Teraz w związku z tragicznymi wydarzeniami na Ukrainie zdecydowano się zmienić jego miejsce. Co sądzisz o tym ruchu oraz o całej sytuacji?
– Sytuacja sama w sobie jest rozpaczliwie smutna. Myślę, że wszyscy mają podobne zdanie. Znaleźliśmy się w niewiarygodnej sytuacji, ponieważ w Europie toczy się wojna. Uważam, że decyzja UEFA była nieuchronna oraz słuszna.
Środowe spotkanie zakończyło się dla was dobrze. Nie wiem, co sądzisz o ogólnym występie, ale biorąc pod uwagę czwartkowe zwycięstwo Arsenalu, jak ważne jest, aby podtrzymać waszą obecną serię i pokonać Watford, nie poddając się w presji w walce o czwarte miejsce?
– Tak, to bardzo ważne, ale taka sama presja będzie towarzyszyła każdemu spotkaniu, które rozegramy. Musimy podtrzymać nasz rozpęd i wygrać przeciwko Watfordowi, a potem być gotowi na nadchodzące mecze z czołowymi drużynami. Jesteśmy w pełni świadomi, że musimy wygrać to starcie.
Zastanawiam się, jakie masz relacje z Royem Hodgsonem? Czy spotykałeś się z nim podczas jakichś wydarzeń?
– Tak, spotkaliśmy się kilka razy, ale miało to miejsce ponad dwa lata temu. Wydaje mi się, że nigdy przeciwko sobie nie graliśmy, ale znamy się i nie mogę się doczekać, aż uścisnę mu dłoń przed oraz po meczu.
Co myślisz o jego dotychczasowej pracy w Watfordzie? Czy wyglądają teraz inaczej niż kilka tygodni temu?
– Cóż, w swoich pierwszych dwóch meczach oraz w połowie trzeciego grał ustawieniem 4-4-2, czyli tak jak w poprzednich klubach. W przerwie trzeciego meczu zmienił system na 4-4-3, w którym grali za kadencji Claudio Ranieriego. Powiedziałbym, że styl ich gry jest podobny. Posiadają trzech szybkich i silnych napastników, którzy zawsze szukają kontrataków i grają bardzo bezpośrednio. To ich największe zagrożenie i musimy być tego świadomi. Musimy unikać ich przejść z obrony do ataku i być stabilni w defensywie, a jednocześnie wykreować tyle okazji, ile jesteśmy w stanie w naszej formacji ofensywnej.
Przepraszam, że wracam do Ukrainy, ale pracowałeś w Moskwie. Jak przerażający był to dla ciebie tydzień? Czy kontaktowałeś się ze swoimi kolegami i sprawdzałeś, jak sobie radzą?
– Tak, ale uważam, że każdy ma taką samą opinię na temat tego, co się dzieje. To dla Ukrainy ludzka katastrofa. W chwili obecnej, o ile mi wiadomo, Rosja oraz Moskwa jest bezpieczna, ale nie zmienia to ogólnej sytuacji, która jest beznadziejnie smutna. Kiedy rano lub wieczorem oglądam telewizję, to wciąż nie mogę uwierzyć w to, co widzę. To okropne wydarzenia i mam ogromną nadzieję, że politycy na całym świecie przyczynią się do deeskalacji tej sytuacji i położą kres temu, do czego doszło.
Wiem, że nie patrzysz dalej niż mecz z Watfordem, ale czy marzec może być dla was definiującym miesiącem tego sezonu?
– Może, ale tak jak powiedziałeś, najbardziej sensownym podejściem jest podchodzenie do każdego meczu osobno. Teraz musimy zregenerować się po meczu w Lidze Mistrzów, a w sobotę zagrać na najwyższym możliwym poziomie, ponieważ liczymy na zwycięstwo. Potem będziemy mieli normalny tydzień na przygotowanie się do pojedynku z Manchesterem City.
Czy jesteś już bardziej świadomy, dlaczego twoja drużyna zagrała w taki sposób w Madrycie? Pozostając przy tym temacie, czy znasz przyśpiewkę poświęconą Anthony’emu Elandze? Wiesz, że oryginalna piosenka pochodzi z Niemiec?
– Tak, wiem i myślę, że każdy mógł usłyszeć “Rhytm is a Dancer”. To przyjemne dla tego chłopaka i tylko pokazuje, jak kreatywni są nasi fani. Muszę jednak przyznać, że choć nagłówki poświęcone niemu były dość logiczne, to nie tylko on wywalczył ten remis. Uważam, że cała drużyna zagrała w drugiej połowie inne spotkanie. Przegrupowaliśmy się i zmieniliśmy tempo gry. Nie jest to tylko zasługa Anthony’ego Elangi, ale także innych zawodników oraz zmienników.
– Duży wpływ na zmianę przebiegu meczu miał Nemanja Matić. W pierwszej połowie byliśmy zbyt ostrożni w posiadaniu piłki, zbyt bierni, zbyt statyczni i sprawiliśmy, że przez pierwsze 45 minut Atletico Madryt z łatwością mogło zakładać pressing. W drugiej odsłonie nie popełniliśmy tych błędów i był to jeden z głównych powodów, dla których udało nam się doprowadzić do wyrównania. Gdybyśmy mieli jeszcze 5-10 minut, to moglibyśmy wygrać. Zanotowaliśmy dobry rezultat, który daje nam olbrzymią szansę na awans do kolejnej fazy, ale na pewno nie będzie łatwiej. Za trzy tygodnie czeka nas trudny mecz. Teraz skupmy się jednak na Premier League i sobotnim starciu z Watfordem.
Dyskusja