Diogo Dalot wziął udział w sesji pytań zadawanych przez fanów Manchesteru United. Portugalczyk podzielił się swoimi spostrzeżeniami na tematy piłkarskie i pozaboiskowe.
Bardzo cierpliwie czekałeś na miejsce w pierwszym składzie. Jak się czujesz teraz, gdy dostajesz więcej minut i jak to jest pracować pod okiem Ralfa Rangnicka?
– Tak jak już kiedyś mówiłem, pobyt tutaj jest dla mnie sporym doświadczeniem. Zawsze wierzyłem, że mogę sprawdzić się tutaj jako prawy obrońca. Chcę być tutaj przez długi czas i grać w wielu meczach. To był mój główny cel, aby być w tym klubie. Teraz mam okazję rozgrywać więcej spotkań i bardzo się z tego cieszę. A co do menedżera, to bardzo dobrze było go poznać; inna kultura, inny język i inna mentalność. Wiemy, jakie ogromne doświadczenie ma w tym sporcie.
Jaki sekret kryje się za twoją doskonałą formą?
– Zawsze staram się utrzymać rutynę mentalną i fizyczną. Pomaga mi to być na jak najwyższym poziomie. Szczególnie w ostatnim i obecnym sezonie podniosłem swój poziom, jeśli chodzi o przygotowanie do treningów i meczów. Czy to odżywianie, czy sen, czy to muzyka przed i po treningu. Powiedziałbym, że właśnie te pozaboiskowe rzeczy pozwalają mi utrzymać poziom.
Czy jest coś co robisz przed meczem, aby się skupić? Masz jakieś rytuały, przesądy?
– Każdy zawodnik ma swoje przesądy. Szczerze mówiąc, ja nie mam ich zbyt wiele. Zawsze – i to zabawna historia – przed meczem, kiedy jesteśmy w hotelu, zawsze piję kawę z Cristiano. To już stało się rutyną. On właściwie wciągnął mnie w picie kawy, bo nigdy nie byłem jej fanem. Czasami mamy za dużo czasu w hotelu, więc wychodzimy z pokoju, żeby trochę porozmawiać i spróbować skupić się na meczu. Oczywiście słucham też muzyki i przygotowuję się przez masaże i rozciąganie.
Diogo, ostatnio wydajesz się oddawać strzały lewą nogą. Czy jest to coś nad czym pracowałeś na treningach?
– Tak, szczególnie przez te dwa lub trzy sezony. Wiele razy grałem jako lewy obrońca, więc to pomogło mi poprawić grę lewą nogą. To zawsze jest coś, co staram się poprawić, ale gra na lewej stronie dała mi możliwość pracy nad lewą nogą i jest mi coraz wygodniej nią grać. Oczywiście, będąc na prawej stronie, jeśli masz możliwość zejścia do środka i spróbowania, czy to strzału, zagrania, czy dośrodkowania z lewej nogi, to myślę, że jest to moja dodatkowa zaleta. Zawsze staram się nad tym pracować.
Jaki jest Twój ulubiony numer na koszulce i jak to było zająć słynny numer 20 noszony przez takie legendy jak Robin van Persie i Ole Gunnar Solskjaer?
– Dobre pytania. Kiedy przyszedłem do klubu, dałem prostą odpowiedź reporterowi. Myślę, że on zadał mi to samo pytanie. Moim ulubionym numerem był zawsze numer 2, który w tamtym czasie i teraz jest noszony przez Victora. Nie był on dostępny w tamtym czasie i nadal nie jest. W tym samym roku kończyłem 20 lat, więc numer 20 również brzmiał dla mnie dobrze. Patrząc na legendy, które nosiły ten numer, wybrałem go. Lubię go, więc mam nadzieję, że może przynieść mi szczęście tak samo jak Robinowi i Ole.
Gdybyś miał możliwość na jeden dzień bycia legendą, która przewinęła się przez klub, kim byś został?
– Nie powiem, że Cristiano, bo to zbyt oczywiste. Prawdopodobnie powiedziałbym, że Waynem Rooneyem, kiedy strzelił gola przeciwko Manchesterowi City z przewrotki. Dla mnie to zawsze była bramka, o której będę pamiętać. Sposób, w jaki strzelił, celebracja. Dla mnie to jedna z najpiękniejszych celebracji, jakie widziałem w futbolu. Zwłaszcza z kibicami za plecami, kiedy robi to w ten sposób [wyciąga ręce]. Jeśli mógłbym zamienić się i być byłym graczem Manchesteru United przez jeden dzień, to na pewno byłbym Rooneyem w tym dniu.
Skąd pochodzi powiedzenie “Lepiej niż wczoraj, gorzej niż jutro” i co ono dla ciebie oznacza?
– Po raz pierwszy ktoś mnie o to pyta, więc udzielę mojej bardzo szczerej odpowiedzi. Miałem bardzo dobrego przyjaciela, który pomógł mi w trudnym okresie, jaki miałem podczas mojej kariery. Powiedział mi to, nie po angielsku, ale po portugalsku. Utkwiło mi to w pamięci, ponieważ jest to dobry sposób myślenia. Jeśli myślisz, że wczoraj będzie gorsze niż jutro, jeśli faktycznie masz taką mentalność, to w porządku, dam z siebie wszystko teraz. Jeśli mam jakieś problemy, to jutro nie będzie gorzej, jutro będzie trochę lepiej i tak dalej. To jest mentalność, którą zawsze staram się stosować w codziennej rutynie.
Kto jest twoim ulubionym skrzydłowym spoza klubu, kogo najbardziej podziwiasz?
– Mój ulubiony skrzydłowy? Zawsze kochałem Ronaldinho, a z piłkarzy aktualnie grających powiedziałbym, że [Kylian] Mbappe.
Kto był najtrudniejszym zawodnikiem, przeciwko któremu grałeś w swojej karierze?
– Na treningach Anthony Martial. Na boisku prawdopodobnie [Leo] Messi.
Najlepsze wspomnienie z Milanu?
– Oprócz meczów, w których strzelałem bramki, powiedziałbym pewnie, że ostatni mecz. Wygraliśmy z Atalantą i zakwalifikowaliśmy się do Ligi Mistrzów, co nie zdarzyło się w Milanie od ośmiu lat. Była to więc dla nich ogromna rzecz, a uczucie, jakie mi towarzyszyło po tym meczu, było prawdopodobnie najlepszym uczuciem, jakie miałem przez cały sezon.
Jak to było zagrać przeciwko Man Utd będąc wciąż zawodnikiem “Czerwonych Diabłów”?
– To była mieszanka uczuć. Po meczu mówiłem, że tęsknię za grą na Old Trafford, ale jak tylko wyszedłem na boisko, może to zabrzmi dziwnie, ale zapach jest inny i wyjątkowy na tym stadionie. Od razu go rozpoznałem i dał mi dobre wspomnienia z tych dwóch lat. Widok byłych kolegów z drużyny i całego personelu oraz sposób, w jaki mnie przyjęli, to była najcieplejsza rzecz, jaka mogła mnie spotkać. Czułem, że wywarłem na wszystkich mały wpływ w dobry sposób. Potem, gdy tylko sędzia zagwizdał, walczyłem przeciwko Manchesterowi United! Chciałem wygrać, tak jak profesjonalista jakim jestem. Byłem smutny, że Milan nie awansował dalej, ale myśl o Manchesterze United w finale poprawiała lekko humor.
Jaki jest twój ulubiony film?
– Mój ulubiony film? Focus z Willem Smithem w roli głównej.
Widziałem, że grałeś z kontuzją kostki [przeciwko Aston Villi] – jak udało ci się przezwyciężyć ból?
– Jak tylko zobaczyłem moją skarpetę pełną krwi, trochę się przestraszyłem. Nie odczuwałem wtedy zbyt dużego bólu, ale kiedy doktor zaczął tamować krwawienie i zaczął dotykać trochę wokół, poczułem ból. Jak to mówimy w Portugalii, po prostu ugryź się w język i graj dalej. Grałem przez około 30 minut z opatrunkiem, ale w trakcie gry czułem, że krew wypływa. To oczywiście nadal było bolesne, ale przez adrenalinę chciałem kontynuować. Wygrywaliśmy, a ja nie chciałem schodzić z boiska. Udało mi się zagrać jak najlepiej. Oczywiście, dni po spotkaniu były trochę trudne, ale było warto dzięki zwycięstwu i rozegraniu 90 minut.
Czy myślisz o tym, że obrońca może kiedykolwiek wygrać Złotą Piłkę?
– Będę szczery, w dzisiejszych czasach będzie to trudne. Gdybyśmy mówili o tym, co było 10 lub 15 lat temu, kiedy [Fabio] Cannavaro zdobył Złotą Piłkę, to byłoby trochę więcej szans na jej zdobycie. Teraz będzie to trudne. Obecnie, jeśli mielibyśmy prawego obrońcę, który strzelałby w każdym meczu i miałby na koncie 50 bramek, a po zakończeniu sezonu wygrałby Ligę Mistrzów i wszystko co się da, to byłaby szansa. Ale to normalne, że ludzie zawsze będą skupiać się na zawodnikach z przodu, tych, którzy zdobywają bramki i wszystko inne. Nie powiedziałbym jednak, że jest to niemożliwe.
Kto jest ikoną sportu, która wywarła na Ciebie największy wpływ?
– Maratończyk, Eliud Kipchoge. Oczywiście ze względu na rekordy, które pobił i mentalność, którą posiada. Oglądnąłem o nim film dokumentalny dwa lub trzy razy. Z tak małymi zasobami, które miał w swoim rodzinnym mieście, aby nadal być w stanie trenować i robić rzeczy, które robi – jest inspiracją.
Jakie jest Twoje ulubione danie kuchni portugalskiej i angielskiej? Wolisz portugalskie czy angielskie jedzenie?
– Zdecydowanie wolę portugalskie jedzenie. Moje ulubione portugalskie jedzenie nazywa się Bacalhau a Braz (dorsz, ziemniaki, jajko, czosnek i oliwa z oliwek).
Jaki był Twój pierwszy pseudonim i jaki jest teraz?
– Mój pierwszy pseudonim to Digish, coś jak przezwisko od Diogo. Teraz sam nie wiem. Niektórzy ludzie w klubie nazywają mnie D. W Portugalii, w moim rodzinnym mieście, niektórzy przyjaciele nazywają mnie Dallas, od nazwiska. Powiedziałbym, że te.
Dyskusja