W niedzielę Manchester United zmierzy się na ligowych boiskach z odwiecznym rywalem, Leeds United. Bruno Fernandes w rozmowie z klubowymi mediami przyznał, że jest świadomy, jakie powitanie “Czerwonym Diabłom” zgotują kibice z Elland Road.
Pierwsze bezpośrednie starcie obu zespołów w tym sezonie odbyło się w inauguracyjnej kolejce na Old Trafford, a Bruno Fernandes ustrzelił w nim hat-tricka. Kibice Manchesteru United reagowali żywiołowo przez całe spotkanie.
Teraz nadejdzie kolej fanów odwiecznych rywali, którzy będą mogli przyjść na stadion podczas konfrontacji z Manchesterem United w Premier League po raz pierwszy od 2003 roku. W minionej kampanii pojedynek na Elland Road odbył się bez udziału kibiców ze względu na restrykcje związane z COVID-19. “Czerwone Diabły” zremisowały wówczas 0:0.
Bruno Fernandes nie zamierza jednak przejmować się złowrogo nastawioną publicznością. Portugalczyk wyznał, że takie reakcje go inspirują i mają pozytywny wpływ na poziom jego występów.
– Już w poprzednim sezonie, kiedy mecze odbywały się bez kibiców, mówiono mi, że to trudne miejsce do grania dla piłkarzy Manchesteru United. Ale ja lubię taką atmosferę.
– Lubię, kiedy wszyscy są przeciwko mnie, ponieważ dzięki temu daję z siebie jeszcze więcej i jestem jeszcze lepszy. Wiemy, że nasi kibice również tam będą, więc należy zrobić wszystko, aby czuli się z nas dumni. Chcemy im się odwdzięczyć.
– Przychodząc do takiego klubu, zdajesz sobie sprawę, że w Anglii będą czekały na ciebie wielkie spotkania z wielkimi i silnymi drużynami. Nawet jeśli ludzie nie uważają niektórych zespołów za mocne, to mecze przeciwko nim i tak są trudne.
– Wiemy, które mecze mają szczególne znaczenie dla fanów – Manchester City, Liverpool oraz Leeds United. Chcą, żebyśmy wygrywali więcej niż jakakolwiek inna drużyna, ale myślę, że cieszą się też z każdego naszego zwycięstwa. Najważniejsze dla nas jest to, abyśmy zanotowali jak najwięcej wygranych.
Dyskusja