Manchester United pokonał 2:0 Brighton & Hove Albion w ramach przełożonej 18. kolejki Premier League. Zwycięskie gole dla “Czerwonych Diabłów” zdobyli Cristiano Ronaldo oraz Bruno Fernandes.
Podopieczni Ralfa Rangnicka przystąpili do tego spotkania z nadzieją na przełamanie po trzech remisach z rzędu. Piłkarze z Old Trafford pomimo tego, że jako pierwsi wychodzili na prowadzenie, nie potrafili dowieźć zwycięstwa do końca i marnowali mnóstwo sytuacji. Rywalizacja z Brighton zaczęła się jednak nieco inaczej niż poprzednie mecze i to zawodnicy Grahama Pottera jako pierwsi ruszyli do ataku.
Pierwszą groźną akcję “Mewy” stworzyły już w 5. minucie. Pascal Gross uwolnił prostopadłym podaniem Jakuba Modera, który na skraju piątego metra uderzył z całej siły na bramkę, ale trafił wprost w dobrze ustawionego Davida de Geę. Hiszpan odbił to uderzenie przed siebie, ale asekurował go Victor Lindelof, który wybił futbolówkę na aut. Linię spalonego w tej sytuacji złamał Luke Shaw.
Manchester United starał się odpowiedzieć rywalom dosłownie chwilę później. Gapiostwo jednego ze środkowych obrońców Brighton wykorzystał Cristiano Ronaldo, który pomknął na bramkę Roberta Sancheza. 36-letni Portugalczyk nie zdecydował się jednak na finalizację tej akcji, a zamiast tego podał piętką do wbiegającego za jego plecami Jadona Sancho. Były piłkarz BVB minął obrońcę w pełnym biegu, ale nie zdołał pokonać golkipera gości, który dobrze skrócił kąt. Ronaldo po tej sytuacji dał upust swojej złości, ponieważ oczekiwał zwrotnego podania od swojego kolegi.
W 14. minucie z zaczepną akcją ponownie wyszli gospodarze. Rajd lewą stroną przeprowadził Jadon Sancho, ale podanie Anglika do Anthony’ego Elangi wychodzącego na wolną pozycję okazało się niedokładne, ponieważ szwedzki napastnik delikatnie się zagapił.
Brighton nie zamierzało pozostać dłużne i chciało jak najszybciej przejąć kontrolę nad tym spotkaniem. W 16. minucie płaskie dośrodkowanie w pole karne “Czerwonych Diabłów” posłał Pascal Gross. Do futbolówki w okolicach jedenastego metra dopadł Alexis Mac Allister, ale trafił nieczysto, co ułatwiło interwencję Davidowi de Gei.
Przez następne 20 minut tempo pojedynku znacznie spadło, a kibice zasiadający w Teatrze Marzeń głośno wyrażali swoje rozczarowanie, iż to drużyna przyjezdna znacznie częściej znajduje się w posiadaniu piłki. Plan uśpienia obrońców Manchesteru United prawie wypalił w 39. minucie meczu. To wtedy doskonałą, wybitną paradą popisał się David de Gea, który zatrzymał silny strzał głową Jakuba Modera po dośrodkowaniu Joela Veltmana z prawej strony boiska. Polski pomocnik długo nie dowierzał, jakim cudem piłka nie powędrowała do siatki “Czerwonych Diabłów”.
Końcówka pierwszej połowy całkowicie padła łupem klubu z The Amex. Minutę później “Mewy” stanęły przed kolejną znakomitą okazją na otwarcie wyniku. W roli głównej znowu zaprezentował się Jakub Moder, który w tempo zagrał do wbiegającego w pole karne i pozostawionego bez opieki Yvesa Bissoumy. Malijczyk posłał jednak piłkę obok bramki, chociaż miał dużo wolnego miejsca, aby dobrze przymierzyć.
Ostatecznie klub z Old Trafford dzięki postawie Davida de Gei oraz niestaranności Brighton mógł odetchnąć z ulgą i zejść na przerwę z czystym kontem, mając nadzieję na lepszy występ w drugiej odsłonie widowiska.
Po zmianie stron piłkarze niemieckiego szkoleniowca zaprezentowali swoje drugie oblicze. Od pierwszych minut drugiej połowy Manchester United rzucił się do wysokiego pressingu, aby uniemożliwić przeciwnikowi dłuższe rozgrywanie piłki. Zaowocowało to otwierającym trafieniem w 51. minucie, którego autorem został Cristiano Ronaldo. Portugalczyk wszedł w posiadanie futbolówki w okolicach 25-30 metra i pomknął na obrońców Brighton. 36-latek wymanewrował rywali i huknął jeszcze zza pola karnego w prawy róg bramki, nie dając szans Robertowi Sanchezowi na reakcję.
Strata bramki i agresywne podejście “Czerwonych Diabłów” wywołało w szeregach rywali spory zamęt. Po wznowieniu gry ze środka boiska Manchester United natychmiast rzucił się do pressingu, co doprowadziło do kluczowego wydarzenia w tym meczu. Anthony Elanga wyczuł odpowiedni moment i gwałtownie doskoczył do Lewisa Dunka, odbierając mu futbolówkę pod polem karnym Brighton. Szwedzki napastnik znalazłby się w stuprocentowej sytuacji, ale 30-letni obrońca ratował się faulem, za który początkowo obejrzał żółtą kartkę. Po interwencji VAR-u oraz podbiegnięciu do monitora arbiter Peter Bankes zmienił jednak swoją decyzję, pokazując Anglikowi czerwony kartonik.
Gra w przewadze ułatwiła dwudziestokrotnemu mistrzowi Anglii przejęcie kontroli nad przebiegiem spotkania. Kiedy wydawało się, że zabicie tej rywalizacji jest tylko kwestią czasu, ponownie dała o sobie znać rażąca nieskuteczność piłkarzy z Old Trafford.
W 65. minucie precyzyjne i miękkie dośrodkowanie w pole karne z lewej strony boiska posłał Bruno Fernandes. Piłka spadła na głowę Cristiano Ronaldo, który oddał silny strzał, ale znakomicie nad poprzeczkę sparował go golkiper gości.
Najlepsza sytuacja miała jednak miejsce pięć minut później. Robert Sanchez wybił piłkę wprost pod nogi Cristiano Ronaldo, który miał przed sobą wyłącznie jednego obrońcę Brighton. 36-letni napastnik ruszył przed siebie i wypatrzył niepilnowanego w polu karnym Bruno Fernandesa. 27-latek dopadł do futbolówki na jedenastym metrze i mógł uderzyć w każdy róg bramki, ale zamiast tego niezdarnym i lekkim uderzeniem podbił ocenę bramkarzowi gości. Piłka wróciła pod nogi Ronaldo, który próbował jeszcze lobować Sancheza, ale ostatecznie na tablicy wyników utrzymywał się wynik 1:0.
Fernandes starał się odkupić swoje winy w 75. minucie, zagrywając kolejne mierzone dośrodkowanie na głowę swojego rodaka. Ronaldo jednak znowu nie wykorzystał swoich umiejętności gry w powietrzu i uderzył nieznacznie obok słupka bramki Brighton w stuprocentowej sytuacji.
W myśl starego piłkarskiego porzekadła, niewykorzystane szanse mogły zemścić się lada moment. W 77. minucie Brighton przetransportowało piłkę pod pole karne Manchesteru United. Z lewej strony boiska dopadł do niej Jakub Moder, który odpalił pocisk w kierunku Davida de Gei. Już po samym locie futbolówki można było dostrzec, że za chwilę wyląduje ona za kołnierzem hiszpańskiego bramkarza, ale finalnie zatrzymała się na poprzeczce.
Trzy minuty później kolejną okazję na podwyższenie wyniku miał Bruno Fernandes. Ofensywny pomocnik łatwo podprowadził piłkę w pole karne i siłowym strzałem zza zasłony próbował zaskoczyć Roberta Sancheza, ale golkiper z The Amex ponownie stanął na wysokości zadania. 60 sekund później szczęścia zza szesnastki próbował również Harry Maguire’a, ale i jego próba zatrzymała się na rękawicach 24-letniego Hiszpana.
W ostatnich minutach meczu Brighton rzuciło wszystko na jedną kartę i było bliskie zdobycia upragnionego, wyrównującego gola. Po dośrodkowaniu z prawej strony boiska w dobrej sytuacji strzeleckiej znalazł się Danny Welbeck, który został pozostawiony bez krycia w okolicach pola bramkowego. Główka byłego napastnika Manchesteru United powędrowała jednak nad poprzeczką bramki Davida de Gei.
Podopieczni Ralfa Rangnicka ostateczny cios wymierzyli dopiero w ostatniej akcji spotkania. Paul Pogba błyskawicznie wznowił rzut wolny na własnej połowie, zagrywając piłkę do Bruno Fernandesa. Były gracz Sportingu pobiegł na bramkę rywali co sił w nogach, wpadł w pole karne, zamarkował strzał, położył na murawie Roberta Sancheza oraz Joela Veltmana i skierował piłkę do pustej bramki, czym zapewnił Manchesterowi United zwycięstwo 2:0 oraz powrót do czołowej czwórki Premier League.
Wynik: Manchester United 2:0 Brighton & Hove Albion
Bramki: Cristiano Ronaldo (50′), Bruno Fernandes (90+7′); Lewis Dunk (czerwona kartka 54′)
Man Utd: De Gea, Dalot, Varane, Maguire, Shaw, McTominay, Fred (Pogba 73′), Bruno, Elanga (Rashford 79′), Ronaldo, Sancho (Telles 79′)
Brighton: Sanchez, Veltman, Webster, Dunk, Cucurella, Bissouma, Trossard (Lamptey 60′), Moder, Gross (Alzate 60′), Mac Allister, Maupay (Welbeck 70′)
Dyskusja