Dwa lata temu Manchester United sfinalizował przenosiny Bruno Fernandesa na Old Trafford. Z tej okazji Portugalczyk udzielił wywiadu klubowym mediom, podczas którego podsumował swój czas spędzony klubie.
WYWIAD Z BRUNO FERNANDESEM:
Spędziłeś w Manchesterze United już dwa lata – czy minęły one szybko?
– Jak najbardziej. Myślę, że obecnie w związku z koronawirusem i wszystkim innym, czas leci nieco szybciej, ponieważ nie spędzamy dużo czasu poza domem. Mówiąc jednak szczerze, to były udane dwa lata.
Co pamiętasz z dnia, kiedy podpisałeś kontrakt z Manchesterem United?
– Wszystko. Ten dzień na zawsze pozostanie w mojej głowie, również dlatego że wtedy urodziła się moja mała córeczka. W tym samym dniu, kiedy podpisywałem kontrakt z tak ogromnym klubem, obchodziłem pierwsze urodziny mojej córki. Ten dzień na zawsze pozostanie wyjątkowy z tych dwóch powodów.
W pierwszym sezonie zdobyłeś wiele bramek oraz asyst. Kibice od razu cię polubili, co jest dość rzadkie. Zaskoczyło cię to?
– Nie, muszę wykonywać swoją pracę i wywierać wpływ. Byłem pewny, że jestem gotowy na tę szansę. Po pierwszym sezonie w Sportingu mogłem odejść gdzieś indziej, ale nie czułem się wówczas gotowy na kolejny krok. Poczekałem i zostałem w klubie, ponieważ czułem, że mogę w nim bardziej dojrzeć. Kiedy dostałem ofertę z Manchesteru United, wiedziałem, że nadszedł odpowiedni czas. Nie było lepszego momentu, aby to zrobić.
Myślę, że fani byli bardzo rozczarowani, że nie mogli okazać tobie prawdziwego wsparcia, ponieważ nie wolno im było przychodzić na mecze. Jak bardzo frustrujący był ten okres?
– Moim marzeniem był transfer do Premier League i zobaczenie atmosfery na stadionach. W czterech czy pięciu pierwszych meczach na Old Trafford mieliśmy kibiców, ale potem ich brakowało. To oczywiście było trudne, bo atmosfera na tym stadionie zawsze jest niewiarygodna. Zagranie przed 75-tysięczną publicznością jest niebywałe i nie da się tego opisać. Myślę więc, że ich powrót to najlepsza wiadomość w tym sezonie.
W ciągu tych dwóch lat przeżyłeś tutaj wiele niesamowitych chwil. Czy są takie, które szczególnie utkwiły ci w pamięci?
– Wszystkie. Dobre i złe momenty. Wszystkie uczyniły mnie lepszym piłkarzem. Mógłbym wyróżnić swojego pierwszego gola lub mój pierwszy mecz. Takie chwile na zawsze pozostają w twojej pamięci. Pamiętam również, jak pierwszy raz założyłem opaskę kapitańską w Paryżu, w meczu z Paris Saint-Germain w Lidze Mistrzów. Kiedy prowadzisz drużynę na wielkim stadionie przeciwko wielkiemu zespołowi w wielkich rozgrywkach, to jest to wielki krok w twojej karierze. Te trzy momenty pozostaną w mojej głowie najdłużej. Najlepsze jednak dopiero nadejdzie.
Wiemy, jak bardzo lubisz grać, ale był to dla ciebie bardzo trudny okres. Wiele spotkań w Lidze Europy, w reprezentacji Portugalii, nie było łatwo…
– Nie było źle. Tego właśnie chcę. Po to gram w piłkę nożną. Chcę brać udział w każdym spotkaniu. Czas na odpoczynek nadejdzie po zakończeniu kariery. Pragnę rozgrywać jak najwięcej spotkań i oczywiście dawać z siebie wszystko, aby pomóc drużynie.
Jak twoja rodzina czuje się w Manchesterze? Zadomowiliście się w północno-zachodniej Anglii?
– Oczywiście. Moja córka jest bardzo szczęśliwa, że może chodzić tutaj do szkoły. Zaczyna mówić po angielsku i bardzo się z tego cieszę. Pierwsze dni były dla niej naprawdę trudne, ponieważ niczego nie rozumiała, ale teraz ma sporo przyjaciół. Skoro zbliża się moja rocznica w klubie, to oznacza też jej urodziny. Przygotowuję dla niej wielkie przyjęcie z udziałem wszystkich przyjaciół, których poznała w ciągu tych dwóch lat. To dla mnie najważniejsze. Ona jest szczęśliwa, moja rodzina jest szczęśliwa, moja żona i syn również. Jeżeli nadal będą szczęśliwi, będę notował jeszcze lepsze występy i dostarczał więcej miłych momentów.
Manchester na pewno bardzo różni się od Lizbony, ale czy są tu rzeczy, które podobają ci się bardziej? Przypuszczam, że na pewno nie jest to pogoda…
– [śmiech] Myślę, że pogoda sprawia nam najwięcej problemów, ponieważ przyjechaliśmy z kraju, w którym normalnie nie jest zbyt zimno. A tutaj jest nawet bardzo zimno! Grałem też w Udinese, gdzie zima była równie sroga – ciągle padał śnieg i deszcz. To także trudne dzieci, ponieważ chcą wychodzić na zewnątrz i grać w piłkę, a trudno je zmusić do pozostania w domu. Musimy do tego się dostosować.
Mówisz o wsparciu swojej rodziny – często przychodzą na twoje mecze?
– Tak, są niemal za każdym razem, choć odkąd moje starsze dziecko zaczęło chodzić do szkoły, to nie pojawiają się na meczach rozgrywanych o późnej godzinie. Jeśli gramy w sobotę, to przychodzą na stadion, bo następnego dnia wypada niedziela i nie trzeba iść do szkoły. Trudniej jest z meczami w środku tygodnia, ponieważ moja córka musi chodzić wcześnie spać. Najczęściej wspiera mnie z domu. Mówiłem już, że jeżeli oni będą zadowoleni, to mnie lepiej będzie się grało.
Gdybyś mógł powtórzyć jeden mecz z tych dwóch lat, który byś wybrał?
– Prawdopodobnie finał Ligi Europy. To mecz, który najtrudniej było mi przetrawić, ponieważ uważałem, że lepsza drużyna przegrała. Oczywiście, Villarreal zasłużył na gratulacje. Spisali się naprawdę dobrze i zawsze mówi się, że drużyna, która zwyciężyła, była lepsza. Jestem jednak przekonany, że gdybyśmy zmierzyli się jeszcze raz, to my wznieślibyśmy puchar.
Na którym meczu najbardziej chciałbyś mieć fanów?
– Nie wiem. Na każdym. Nasi rywale nie stanowią dla mnie żadnej różnicy. Każdy mecz jest ważny. Każde spotkanie daje mi tyle samo radości. Wiem, że kibice prawdopodobnie chcieliby znaleźć się na trybunach podczas zwycięstwa 6:2 z Leeds United. To spotkanie sprawiłoby im wiele radości, ponieważ widziałem, jaka atmosfera panowała podczas naszego starcia na początku tego sezonu.
Jak wiele znaczyło dla ciebie ponowne wygranie nagrody dla Piłkarza Roku w Manchesterze United?
– Zdobywanie indywidualnych trofeów zawsze jest ważne, ale jako zawodnik zawsze pragniesz odnosić sukcesy zespołowe. To one liczą się najbardziej, choć indywidualne nagrody podnoszą cię na duchu. Dają pewność siebie, motywują, abyś dalej ciężko pracował oraz walczył. Należy trzymać się własnej ścieżki, najlepiej jak potrafisz. Otrzymując taki kredyt zaufania, musisz wiedzieć, że oczekiwania wobec ciebie będą coraz większe każdego dnia.
Wiemy z wcześniejszych rozmów, że chłoniesz grę i uwielbiasz piłkę nożną. Czy nadal tak jest? Wciąż oglądasz mnóstwo meczów?
– Oczywiście. Oglądam mecze, kiedy tylko mam taką możliwość. Obserwuję Premier League, Championship, Portugalię, Włochy i Hiszpanię. Wszędzie mam przyjaciół! Portugalczycy grają wszędzie i lubię patrzeć na ich grę. Zamierzam nadal to robić, ponieważ uważam, że w ten sposób mogę poprawić swoją grę, obserwując różnych piłkarzy i różne style gry zespołów. Dzięki oglądaniu spotkań lepiej rozumiesz ruchy na boisku. Jednocześnie można się tym cieszyć i wyciągać wnioski.
Po golach w ligowym meczu z Aston Villą powiedziałeś, że nic te trafienia nie znaczą, ponieważ nie zdobyliśmy trzech punktów. Czy twoja mentalność zawsze tak wyglądała?
– Dla mnie zawsze najważniejsza będzie drużyna. Oczywiście, jako piłkarz chcesz osiągać dobre liczby. Lubię strzelać gole i asystować. Żaden zawodnik nie może powiedzieć, że mu na tym nie zależy. Ja chcę strzelać, asystować i dokładać do tego dobre wyniki. Jeżeli nie uda mi się osiągnąć całego zestawu, nigdy nie będę szczęśliwy, ale wolę zwyciężać, niż tylko zdobywać gole i notować kluczowe podania. Najważniejsze jest dawanie z siebie wszystkiego dla zespołu. Jeśli nie trafię do siatki przez kilka spotkań, ale będziemy wygrać, to i tak będę zadowolony.
Jak przedstawiają się twoje ambicje, skoro jesteś tu już dwa lata?
– Moja ambicje pozostają niezmienne. Chcę wygrywać w tym klubie trofea. Będę myślał tylko o tym aż do mojego ostatniego dnia w Manchesterze United. Nie wiem, kiedy to nastąpi, ale do tego czasu będę wierzył, że stać mnie na wygrywanie z tym klubem. Uważam, że klub na to zasługuje, podobnie jak fani i piłkarze. Zasługujemy na trofeum. Musimy podchodzić do tego krok po kroku i zrozumieć, że nie brakuje nam umiejętności. Powinniśmy znaleźć sposób, jak tego dokonać, jak połączyć wszystko razem – nasze zdolności, intensywność i pozostałe elementy.
Wciąż mamy o co grać w tym sezonie…
– Oczywiście, choć mistrzostwo kraju wydaje się zbyt odległe. Musimy być realistami i rywalizować o czołową czwórkę oraz udział w Lidze Mistrzów w przyszłym sezonie. W tym samym czasie zamierzamy walczyć o zwycięstwo w Champions League i Pucharze Anglii. Nie obchodzi mnie, co ludzie myślą. Uważam, że stać nas na wygraną w Lidze Mistrzów i FA Cup. Nie brakuje nam zdolności, aby tego dokonać. Jak na razie pozostajemy w tych rozgrywkach. Dopóki nie odpadniemy, musimy wierzyć w sukces.
Dyskusja