Ralf Rangnick po objęciu stanowiska tymczasowego menedżera Manchesteru United jest niezwykle rozchwytywany przez media, które pragną poznać jego filozofię. Niemiecki szkoleniowiec opowiedział, czy jego styl gry różni się od podejścia Jurgena Kloppa oraz skomentował ostatnie wyniki “Czerwonych Diabłów”.
Ralf Rangnick nieustannie wzbudza podziw największych niemieckich szkoleniowców. Dzieje się tak głównie za sprawą jego rewolucji. 63-latek uchodzi za “ojca chrzestnego” gegenpressingu i w Niemczech jest nazywany “Profesorem”. To on nakłonił Thomasa Tuchela do podjęcia zawodu trenera, wyciągając go niemal zza klubowego baru oraz odkrył potencjał szkoleniowy Ralpha Hasenhuttla i Juliana Nagelsmanna.
Nowy menedżer Manchesteru United został poproszony o opisanie swojego stylu gry i porównanie go do podejścia Liverpoolu oraz Jurgena Kloppa. Choć szkoleniowiec “The Reds” nigdy nie był uczniem Rangnicka, to obaj panowie mają świetny kontakt, a młodszy kolega po fachu nigdy nie ukrywał, że czerpał inspirację z metod byłego szefa projektu Red Bulla.
– Mój futbol zdecydowanie nie jest wolnym walcem. Moja filozofia i styl gry nie różnią się bardzo od tych, które oferuje Jurgen Klopp. To żadna tajemnica. Należy jednak być świadomym, jakich piłkarzy posiadasz i na jakim etapie się znajdują. Nie mogę wymagać od nich rzeczy, których nie są w stanie teraz dostarczyć.
– Muszę zaakceptować, w jakiej znajdują się dyspozycji. Są wystarczająco doświadczeni i inteligentni, aby to wiedzieć. Nie dam rady zmienić ich od razu w potworów pressingu. Chcę, żeby się nimi stali, ale nie dokonam tego w dwa, trzy lub cztery tygodnie.
– To samo przytrafiło się Jurgenowi Kloppowi, kiedy przychodził do Liverpoolu na półmetku sezonu. Zakończyli ligę na ósmym lub dziewiątym miejscu. W tamtym czasie borykali się z wieloma kontuzjami mięśniowymi, ponieważ piłkarze nie byli przyzwyczajeni do takich treningów.
– Poznałem Jurgena Kloppa w 1997 roku. Nie byłem jego mentorem. Był nim trener, który nazywał się Wolfgang Frank. Zawsze pozostawaliśmy jednak w kontakcie i mieliśmy dobrą relację. Szanujemy się i to się nie zmieni. Pamiętam, że gdy Jurgen został głównym szkoleniowcem w Mainz, to zadzwonił do mnie. Pracowałem w tamtym czasie w Ulm, a on zapytał mnie, jakich pieniędzy powinien wymagać od Mainz. Nie miał agenta, więc mu powiedziałem.
– W pewien sposób stałem się jego agentem i doradziłem mu, o co powinien prosić. Jurgen zapytał mnie, czy to nie zbyt dużo. Odpowiedziałem, że to właściwe podejście oraz że jestem całkiem przekonany, że otrzyma to, czego chce.
Ralf Rangnick ocenił także pracę Thomasa Tuchela, który pojawił się w Chelsea po zwolnieniu Franka Lamparda i natychmiastowo odniósł wielki sukces, sięgając po Ligę Mistrzów. Niemiec jest pod ogromnym wrażeniem tego, czego dokonał jego uczeń w tak krótkim czasie.
– To, czego Thomas Tuchel dokonał w ciągu czterech miesięcy, było niesamowite. Gdyby ktokolwiek powiedział Marinie Granovskaii oraz Romanowi Abramowiczowi, co się wydarzy lub gdyby mogli spojrzeć w kryształową kulę… to naprawdę niezwykłe.
– Wygranie Ligi Mistrzów, zakończenie ligi na czwartym miejscu, a teraz znajdowanie się na jej szczycie z niemal tymi samymi piłkarzami to wielkie osiągnięcie. Nie jestem pewien, czy mogę powiedzieć, że nasze sprawy mogą potoczyć się w taki sam sposób.
Na koniec niemiecki szkoleniowiec wyjawił swoje plany odnośnie do zmian, jakie planuje zaprowadzić w Manchesterze United. 63-latek wyznał, że poprzednie wyniki klubu z Old Trafford, a przede wszystkim porażki z Liverpoolem oraz Manchesterem City, dały mu wiele do myślenia, gdzie leży prawdziwy problem. Rangnick chce, aby “Czerwone Diabły” kontrolowały przebieg każdego spotkania i nie bały się żadnego przeciwnika.
– Chodzi o odpowiednią rekrutację, ale również upewnienie się, że każdego roku nasi piłkarze z akademii będą wystarczająco dobrzy, aby przebić się do pierwszego składu. Jedno nie wyklucza drugiego.
– Jestem nastawiony bardziej niż optymistycznie, ale muszę być również realistą. Pięć tygodni temu nasza drużyna przegrała 0:5 z Liverpoolem, a mogło skończyć się jeszcze gorzej, jeśli mam być szczery.
– Manchester City pokonał nas 2:0. W tym przypadku spotkanie także mogło zakończyć się wyższym wynikiem. Wywalczenie punktu w rywalizacji z Chelsea było ważne, ale nasz występ? Nie wiem. Rywale oddali na naszą bramkę 24 strzały a my zaledwie trzy – skwitował menedżer Manchesteru United.
Dyskusja