Bruno Fernandes przed nadchodzącymi derbami Manchesteru udzielił wywiadu Sky Sports, w którym zastanowił się m.in., co będzie stanowiło klucz do pokonania ekipy Pepa Guardioli. Portugalczyk wyjawił w nim również, że stoi murem za Ole Gunnarem Solskjaerem, twierdząc, że progres pod jego wodzą jest oczywisty.
Mecz z Manchesterem City na Old Trafford będzie pierwszym domowym spotkaniem Manchesteru United od bolesnej porażki 0:5 z Liverpoolem. Choć rozgrywający klubu z Old Trafford wyznał, że tamten wynik nie będzie miał wpływu na nadchodzące spotkanie, to jednocześnie zdradził, że rozmowa w szatni po lekcji futbolu od “The Reds” zmusiła zespół do większej koncentracji przed powstrzymywaniem ataków rywali.
To właśnie dlatego w meczu z Tottenhamem Ole Gunnar Solskjaer zdecydował się na defensywne ustawienie swojej drużyny. Miało ono na celu zapewnić przede wszystkim czyste konto. Jedna jaskółka wiosny jednak nie czyni. “Czerwone Diabły” ponownie pozwoliły trafić rywalom do własnej siatki w konfrontacji z Atalantą w ramach 4. kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów. Bruno Fernandes twierdzi, że podopieczni norweskiego szkoleniowca nie mogą pozwolić sobie na podobne błędy w derbach Manchesteru.
– Nie ma znaczenia to, co wydarzyło się w przeszłości. Wynik przeciwko Liverpoolowi, Tottenhamowi, Atalancie na nic się zda w tym meczu, ponieważ czeka nas starcie z zupełnie innym zespołem o zupełnie innym sposobie gry – powiedział w rozmowie ze Sky Sports.
– To szczególne spotkanie, w którym każdy moment może odmienić jego losy. Możesz przygotować się, jak chcesz, ale to jednostka musi zrobić coś wyjątkowego w takim meczu. Zarówno po naszej stronie, jak i stronie Manchesteru City. Ten mecz może się rozstrzygnąć po akcji jednego zawodnika.
– Musimy trzymać się planu, bronić dobrze. “Nie tracenie bramek” jest głównym punktem tego planu, ponieważ wiemy, że mamy w składzie piłkarzy, którzy potrafią zdobywać gole. Jeżeli nie pozwolimy rywalowi na strzelenie gola, to w każdej chwili możemy umieścić piłkę w siatce.
– Najważniejsze jest to, żebyśmy bronili dobrze i jako zespół. Po porażce z Liverpoolem wszyscy zadeklarowali, że nie możemy tracić tak wielu goli. David de Gea spisywał się genialnie. Wykonał wiele, wiele interwencji, a pomimo tego i tak straciliśmy mnóstwo bramek w wielu meczach.
– Musimy go chronić. Każdy z nas powinien chronić kolegę z zespołu, który znajduje się za plecami: napastnicy muszą chronić pomocników, pomocnicy obrońców, a obrońcy bramkarza. Ostatecznie dzięki temu obronimy się przez stratą goli. Jakość, którą posiadamy w drużynie, pozwala nam natomiast pokonać bramkarza rywali w każdej chwili.
Manchester United w bieżącym sezonie Premier League stracił już ponad 1/3 bramek z poprzedniej kampanii. Fernandes uważa, że drużyna musi wyeliminować błędy, które sprawiają im problemy w defensywie: – Trudno wyjaśnić, co się stało. Mamy w zasadzie tych samych obrońców, co w poprzednim sezonie. Dołączył do nas tylko Raphael Varane.
– Czasami, jeśli na chwilę stracisz koncentrację, musisz zrozumieć, że nie ma znaczenia, ile kosztujesz, ile zarabiasz… Każda drużyna posiada zdolności, które mogą cię skrzywdzić. W starciu z Leicester City straciliśmy dwa gole, kiedy staraliśmy się ruszyć po zwycięstwo. Popełniliśmy ten błąd.
– Wracając do rywalizacji z Liverpoolem, trudno mi wyjaśnić, co się wydarzyło, ale również popełniliśmy wiele błędów. Bramki naszych rywali pojawiają się głównie w wyniku naszych błędów, ponieważ nie bronimy tak, jak powinniśmy.
– Defensywa to obowiązek wszystkich, od napastnika do bramkarza. Wszyscy musimy być trochę bardziej kompaktowi, starać się zamykać luki, bo pojawiają się one zbyt często. Wyciągnęliśmy z tych dwóch meczów wnioski. Zaliczyliśmy czyste konto przeciwko Tottenhamowi, ale w starciu z Atalantą nie było już tak dobrze. Wiemy, ze musimy się poprawić i to zrobimy.
Jeżeli w sobotę uda się odpowiednio zabezpieczyć tyły, to “Czerwone Diabły” na pewno będą liczyły na kunszt Bruno Fernandesa, który odpowiada za kreowanie gry oraz strzelanie bramek. Forma strzelecka 27-letniego Portugalczyka w ostatnim czasie nie znajduje się jednak na najwyższym poziomie. W minionej kampanii rozgrywający trafił do siatki 18 razy, ale w bieżących rozgrywkach po hat-tricku z Leeds United oraz jednym golu przeciwko Newcastle na początku września jego celownik się rozregulował i ani razu nie pokonał bramkarza w angielskiej ekstraklasie.
Zapytany o swój dorobek bramkowy z tego sezonu, odpowiedział, że jest przekonany, iż nie stoi za tym żaden powód taktyczny i zasugerował, że obrońcy przeciwników są teraz lepiej przygotowani na jego ataki. Pomimo delikatnej posuchy strzeleckiej, Fernandes wskazał jednak na sześć asyst w ostatnich siedmiu spotkaniach we wszystkich rozgrywkach, co pokazuje, ze wciąż jest kluczową postacią ekipy Ole Gunnara Solskjaera, tworząc mnóstwo okazji bramkowych swoim kolegom.
– Nie strzelam goli, ponieważ nie trafiam do siatki! To proste – śmiał się w trakcie wywiadu.
– W ostatnich dwóch meczach grałem nieco głębiej, ale to dlatego że zmieniliśmy system i należy się do niego dostosować. Wszyscy się zaadaptowali. Musimy robić to, co przynosi korzyści drużynie.
– Nadal mogę wykonywać swoją robotę, niezależnie od tego gdzie gram. Wiem, że ludzie są zdenerwowani, bo moja skuteczność spadła, ale mam za to więcej asyst. Dla ludzi zawsze większe znaczenie mają gole niż asysty czy świetny występ. W zeszłym sezonie mówiono, że zdobywam wiele bramek z karnych i nie dostarczam występów na odpowiednim poziomie. Teraz, gdy gram dobrze i notuję mnóstwo asyst, mówi się o tym, że nie trafiam do siatki. Zawsze będzie jakiś problem.
– Nigdy nie jestem z siebie zadowolony. Zawsze pragnę się doskonalić i robić coś lepiej. W każdym kolejnym sezonie chcę wykręcać lepsze liczby niż w poprzednim. Grać więcej meczów, grać lepszy futbol, mieć więcej asyst i goli.
– Ciągle chcę pokonywać bramkarzy i osiągnąć lepsze statystyki strzeleckie niż rok temu. Zrobię wszystko, aby osiągnąć ten poziom. Ale czasami jest, jak jest. Drużyny rywali znają mnie lepiej i nie mam już tak dużej przestrzeni jak na początku. Przychodziłem z Portugalii i większość piłkarzy nie wiedziała, kim jest Bruno Fernandes. Teraz mam mniej miejsca, czasu i muszę poprawić ten element, aby strzelać i podawać szybciej. Chcę, aby moja gra była skuteczna.
“OLE GUNNNAR SOLSKJAER ZASŁUGUJE NA UZNANIE”
Bruno Fernandes w wywiadzie dla Sky Sports odniósł się również do presji, pod jaką znajdują się menedżer klubu z Old Trafford, Ole Gunnar Solskjaer. Portugalski zawodnik natychmiast poparł swojego szkoleniowca, mówiąc, że to kluczowa postać w jego rozwoju od momentu dołączenia do klubu w styczniu 2020 roku.
27-latek uważa, że progres zespołu pod dowództwem Norwega jest niedoceniany, a krytyka taktycznego ustawienia “Czerwonych Diabłów” jest nazbyt uproszczona. Były piłkarz Sportingu przyznał jednak, że drużyna musi znaleźć sposób na poprawę bieżącej sytuacji i przede wszystkim poprawić swój rekord na Old Trafford, jeśli chce zrealizować swoje cele w tym sezonie.
– Sprowadził mnie tutaj i dał mi szansę gry dla tego niesamowitego klubu. Spełnił moje marzenia, to wspaniały człowiek i wszyscy znają jego ludzką stronę.
– To normalne, że ludzie się złoszczą, ponieważ nie notujemy odpowiednich rezultatów. Ale obwinianie za taki stan rzeczy wyłącznie trenera jest zbyt łatwe. To my wychodzimy na boisko i to my powinniśmy radzić sobie lepiej.
– Możemy mówić, że system nie jest wystarczająco dobry, ale graliśmy w 4-2-3-1 przez trzy lata. Dotarliśmy w tym ustawieniu do finału. Nie wygraliśmy go, rozumiem to, ale zajęliśmy drugie miejsce w poprzedniej kampanii i nikt nie spodziewał się, że zaliczymy tak dobry sezon. Nie był tak dobry, jak chcieliśmy, ale generalnie rzecz biorąc nie było źle, mając na uwadze to, czego wszyscy się spodziewali.
– Gdybyśmy nie stracili punktów w styczniu i lutym, to moglibyśmy być znacznie bliżej Manchesteru City. Od jego przybycia nastąpił duży progres w drużynie oraz w klubie. Myślę, że zasługuje na uznanie.
– Myślę, że stać go na więcej, ale my jako drużyna również możemy robić więcej. To nie zależy tylko od trenera. Musimy starać się mu pomóc, ponieważ on stara się pomóc nam.
– Jeżeli spojrzymy na miniony sezon, to w tym momencie mamy więcej punktów, więc nie jest tak źle. Oczywiście, nie tego oczekujemy, ponieważ straciliśmy punkty na własnym boisku przeciwko Evertonowi, Aston Villi i Liverpoolowi.
– W zeszłym sezonie zmagaliśmy się z podobnym problemem. Teraz weszliśmy w rozgrywki naprawdę dobrze, pokonując Leeds United oraz Newcastle United. Tak samo można powiedzieć o Lidze Mistrzów. Ale nadal tracimy zbyt wiele punktów na Old Trafford i zdajemy sobie z tego sprawę. To nie tylko wina trenera.
SZANSA NA ZMNIEJSZENIE RÓŻNICY
Ole Gunnarowi Solskjaerowi i jego podopiecznym z pewnością przydałoby się zwycięstwo w sobotnim meczu z Manchesterem City. W porównaniu do Liverpoolu, “The Citizens” to jednak zupełnie inne zagrożenie, ale pomimo kilku cudownych występów, obrońcy tytułu są w zasięgu Manchesteru United. Dwudziestokrotni mistrzowie Anglii znajdują się zaledwie trzy oczka za swoimi lokalnymi rywalami. Fernandes przekonuje, że klub z Old Trafford musi zniwelować tę stratę.
– Mają wiele różnych sposobów gry. Liverpool opiera się na szybkim ataku, naprawdę dobrze zakłada pressing i chcą atakować trochę szybciej. W Manchesterze City wszystko polega na kontroli, lubią utrzymywać się przy piłce, ale potrafią też szybko atakować. Kiedy odzyskują futbolówkę, ich wyjścia z fazy obronnej do ataku są naprawdę dobre.
– Musimy być ostrożni, kiedy odzyskujemy piłkę, ponieważ oni mocno kontratakują. Obaj trenerzy mają inne spojrzenie na futbol. Obaj grają naprawdę dobry futbol i wiemy, że będzie ciężko, ale musimy robić swoje i zrozumieć, w jakich obszarach możemy ich skrzywdzić.
– To nasza szansa, aby zniwelować stratę do City już teraz, a jeśli ktoś jeszcze straci punkty z drużyn, które znajdują się przed nami, to zmniejszymy również tę różnicę, co jest dla nas najważniejsze. Pragniemy wygrywać, aby znajdować się jak najbliżej czołowych zespołów – zakończył.
Dyskusja