Anthony Martial ma już 25 lat i od dawna nie jest obiecującym nastolatkiem, który swoim niesamowitym dryblingiem przeciwko Liverpoolowi kupił serca kibiców Manchesteru United. Dziś dla tych samych fanów jest obiektem krytyki numer jeden. Francuz za każdym razem, gdy wydaje się, że jest o krok od wskoczenia na poziom, którego wszyscy oczekują, nagle notuje zniżkę formy. Ten fakt oraz częsty brak zaangażowania sprawia, że Old Trafford coraz bardziej tęskni do czasów wspaniałych napastników, których gole zapewniały trofea.
Napastnik widmo – znikający Martial
Manchester United od sprzedaży Romelu Lukaku cierpi na brak klasowej dziewiątki. Kiedy Ole Gunnar Solskjaer objął na stałe stery drużyny z Old Trafford, zdecydował, że postawi na lepiej wyszkolonego technicznie Martiala. Taka decyzja wydawała się zasadna, zwłaszcza że spieniężony Belg wielokrotnie doprowadzał kibiców do szewskiej pasji swoją niezdarnością. Przyjście do klubu norweskiego szkoleniowca było przełomem dla byłego zawodnika Monaco, ponieważ to właśnie on zdecydował, że stanie się on najbardziej wysuniętym zawodnikiem w drużynie. Wcześniej był rzucany po różnych pozycjach, a najczęściej występował na lewym skrzydle. Za kadencji Jose Mourinho aż 75 razy wybiegał na boisko na lewej flance, przy zaledwie 25 meczach na środku napadu.
Pod koniec ubiegłego sezonu, gdy 25-latek seryjnie zdobywał bramki wszystko wskazywało na to, że decyzja o zmianie pozycji wyszła wszystkim na dobre. Po spotkaniu z Sheffield United, gdy Martial podpisał się hat-trickiem, menadżer “Czerwonych Diabłów” stwierdził:
– Wiemy doskonale, że Anthony ma umiejętności, by zdobywać takie bramki, jak ta trzecia, ale cieszę się z dwóch wcześniejszych, bo świetnie zachował się w polu karnym. Gdy jest na linii piątego metra i dochodzi pierwszy do piłki, to dla niego duży krok w rozwoju jako napastnik – zaznaczył
– Wiele pracowaliśmy nad jego poruszaniem się w szesnastce. Musi być tam cierpliwy i znajdować się w odpowiednim miejscu, bo to klasowy piłkarz. Potrafi się cofnąć i rozgrywać, ale na gole pracuje się w polu karnym – zakończył Solskjaer.
Niestety wszystko, co dobre szybko się kończy. Wraz z rozpoczęciem nowego sezonu wrócił stary (nie)dobry Martial. Bez skuteczności, chęci, zaangażowania i z klasyczną dla siebie aparycją niewolnika. Nie można oprzeć się wrażeniu, że nie jest on nawet bliski osiągnięcia swojego potencjału. Każdy polski kibic dobrze zna opowiadania trenerów o tej jednej zmianie w podświadomości, która pozwoli osiągnąć szczyty. Mimo że jest to bardzo często nadużywany frazes to ciężko nie zauważyć, że w tym wypadku to właśnie wątła konstrukcja psychiczna stoi na przeszkodzie w pokazaniu pełni talentu. Jeśli już wewnątrz Francuza następuje jakaś metamorfoza, to jest ona efemeryczna
Najgorszy napastnik “Big Six”?
Brak klasowego napastnika nie jest jedynie problemem Manchesteru United. Z podobną niedogodnością zmaga się choćby Manchester City. Problem w tym, że nawet Gabriel Jesus, który nie ma odpowiedniej jakości, aby stać się zawodnikiem światowej klasy, spisuje się w obecnym sezonie lepiej od Antony’ego Martiala. Statystyki jasno pokazują, że Brazylijczyk wykazuje się znacznie większą skutecznością pod bramką rywali. Co więcej, napastnik “The Citizens” jest również przydatniejszy w konstruowaniu akcji, na co wskazuje wskaźnik kluczowych podań na 90 minut. Nawet w statystkach defensywnych góruje nad Francuzem, notując 2,5 raza więcej przejęć na spotkanie.
Inni też nie są gorsi! Według współczynnika xG Martial “powinien” zdobyć ponad trzy gole więcej (xG 7,41 – 4 zdobyte bramki). To drugi najgorszy wynik spośród napastników “Big Six” zaraz za Roberto Firmino (xG 10,52 – 6 zdobytych bramek). W dodatku od początku obecnych rozgrywek Premier League, 25-latek zmarnował już 10 “dużych” szans na zdobycie gola, czyli dokładnie tyle ile przez cały poprzedni sezon. Jedyną statystką, która broni Francuza jest liczba wywalczonych karnych. W tym aspekcie deklasuje rywali, ponieważ wywalczył on już cztery jedenastki, a drugi spośród napastników wielkiej szóstki jest Harry Kane, który był faulowany w obrębie szesnastki dwa razy.
Ma się od kogo uczyć!
– Wygląda na niezainteresowanego. W żadnym momencie nie odniosłem wrażenia, żeby cieszył się grą w piłkę nożną. Nie dostrzegłem tego również w poprzednich spotkaniach z jego udziałem. Jego mowa ciała wydaje się mówić: „nie chcę być nr 9” – stwierdził jakiś czas temu Alan Shearer w swoim felietonie dla „The Sun”
Solskjaer na pierwszy rzut oka mógł być Janem Ewangelistą, dla wiecznie zawodzącego Martiala. Przecież kto lepiej nauczy grać napastnika niż… były napastnik? Kolejne sesje treningowe pod okiem Norwega na pewno przynoszą efekty, jeśli chodzi o ustawianie się w polu karnym, czy szukanie wolnych stref. Nadal szwankuje jednak etos. “Dziewiątka” musi mieć w sobie upór, wolę walki i nieustępliwość, czyli trzy rzeczy, jakich nie posiada Francuz. Często zachowuje się dokładnie tak, jak każdy obrońca sobie życzy. Wystarczy na początku agresywniej go zaatakować, tym samym podciąć mu skrzydła, a on już do końca spotkania będzie sfrustrowany.
W tej sferze wielką rolę może odegrać Cavani. Urugwajczyk już z niejednego pieca jadł chleb, a jeśli jadł, to z pełnym zaangażowaniem. Zawsze, gdy pojawia się na murawie, walczy o każdą piłkę, a często notuje spektakularne powroty do obrony jednoznacznie przypominające Wayne’a Rooneya. “El Matador” może nie zmieni charakteru Martiala, lecz dopóki jest na Old Trafford, może być kimś w rodzaju mentora. Nawet jeśli jego przygoda z “Czerwonymi Diabłami” zakończy się wraz z obecnym sezonem, to jego największym wkładem w rozwój tego klubu może być wpojenie do głowy 25-latkowi pewnych cech wolicjonalnych
Dyskusja