Carl Anka z The Athletic spojrzał uważnie na sytuację, w jakiej obecnie znajduje się Bruno Fernandes, który przez ostatni rok dyrygował atakami podopiecznych Solskjaera.
Artykuł Carla Anki dla The Athletic – treść oryginalna
W 55. minucie meczu z Crystal Palace komentator Sky Sports Martin Tyler zwrócił uwagę na próbę pressingu na czwórce obrońców, jaką przypuścił Bruno Fernandes. Portugalczyk jest filarem drużyny Manchesteru United; nie tylko jest ich głównym źródłem kreatywnych zagrań, ale też pierwszą linią obrony, gdyż często wybiega naprzód ze swojej nominalnej pozycji i kieruje pressingiem, a także pierwszy znajduje się na linii ataku. Dla Tylera, taka praca bez piłki była próbą “wyciągnięcia zespołu wyżej”.
Jednak na zamglonym Selhurst Park i w obliczu zamglonych umysłów, defensywne starania Fernandesa były z łatwością omijane, bo jego koledzy z zespołu nie potrafili się odpowiednio do nich włączyć. Podczas gdy gospodarzom brakowało jakości, by realnie sprawić zagrożenie Manchesterowi United, nie musieli też wysilać się w defensywie, by odeprzeć ataki piłkarzy Ole Gunnara Solskjaera.
Remis 0:0 pokazał nam dwa zespoły w środku fizycznie i mentalnie wyczerpującego sezonu, które męczą się z wymyślaniem sposobów na zwycięstwo. W środku tego wszystkiego stał Fernandes: jeden z najlepszych kreatorów Premier League, człowiek, który zazwyczaj odpowiedzialny jest za wpadanie na pomysły swojego zespołu, który wyglądał bardziej zwyczajnie, niż nas przyzwyczaił.
Fernandes zaliczył sensowne liczby w meczu z Palace: miał 77 kontaktów z piłką, podał ją 57 razy (z celnością na poziomie 84,2%) i wykreował cztery okazje. To niezwykły zawodnik, który często przełamuje konwencję podań na rzecz ryzykownych piłek łamiących linie.
Jest jednym z najlepszych akceleratorów w Europie i funkcjonuje jako katalizator działań swojego zespołu. Gdy United nie wie, co zrobić w ataku, to zwraca się do swojego portugalskiego kreatora i liczy na jego umiejętność podejmowania decyzji (co ma swoje dobre i złe efekty uboczne). To ogromna odpowiedzialność fizyczna i psychiczna dla jednego człowieka i po 13 miesiącach w Anglii, grając na wysokich obrotach, Fernandes wydaje się nieco zmęczony.
Fernandes zaczynał 96% meczów ligowych Manchesteru United w tym sezonie i zagrał w nich 94% minut. Mecz z Palace był jego 40 meczem obecnego sezonu we wszystkich rozgrywkach (Manchester United zagrał w sumie 42) i po grze od deski do deski w Londynie, Fernandes dobił do 2290 minut spędzonych w Premier League, co plasuje go w górnej dwudziestce zawodników, którzy zagrali największą liczbę minut w tym sezonie, a nawet w górnej szóstce, jeśli z zestawienia usuniemy bramkarzy i obrońców.
Jako pomocnik ofensywny, który kieruje pressingiem i jest do składu brany często z miejsca, ująwszy to delikatnie, ten facet jest prawdopodobnie wykończony. To może mieć kłopotliwe skutki dla Manchesteru United.
– Czasem tak działa ludzka natura, a czasem nie pracujesz najlepiej, jak to możliwe. Dziś tego nie zrobiliśmy – mówił menedżer Ole Gunnar Solskjaer. – To był długi sezon, więc to część tego, a jeśli grasz z dobrym zespołem, to zmuszony jesteś do gry w sposób, w który grać nie chcesz.
Gdy Manchester United jest w formie, to pracują w obszarach boiska, które się przed nimi otwierają i pokonują rywali dzięki szybkim podaniom i inteligentnym zagraniom. Ich ataki nie są ortodoksyjne (jak na klub o tych rozmiarach), bo Solskjaer przekazuje sporą inicjatywę atakującym piłkarzom, którzy mogą interpretować swoje role na własną rękę. To działa w przypadku Fernandesa, którego styl “do przodu” układa kształt zespołu i poruszanie się piłkarzy.
Wejście na szczyt tabeli Premier League w wykonaniu Manchesteru United na początku stycznia polegało po części na tym, że Solskjaer używał Fernadesa i Pogby, co pozwalało im dopasowywać zbiorowisko bystrych napastników w dowolny sposób. Manchester United grał dziwaczny futbol podczas drogi do pierwszego miejsca, ale dając wolność dwóm najinteligentniejszym i kreatywnym pomocnikom i pozwalając im grać w meczach tak, jak chcą, Solskajer mądrze wyszedł z zakrętu, jakim był trudny terminarz w okresie świątecznym. To, że od pokonania Burnley 12 stycznia United wygrało zaledwie cztery z jedenastu meczów, pokazuje jednak, że coś poszło nie tak.
Brakowało im Pogby, odkąd ten odniósł kontuzję 6 lutego z Evertonem. To nie tylko obniżyło poziom talentu w dowolnej konfiguracji startowej jedenastki, ale zwiększyło też obciążenia nałożone na Fernandesa. Bez Pogby Manchester United nie ma drugiego pomocnika, który czułby się dobrze, podając między liniami z tyłu (Nemanja Matić, Fred i Scott McTominay to pomocnicy skupieni na defensywie). Od kontuzji Pogby Manchester United wygrał zaledwie dwukrotnie, 3:1 z Newcastle United, co przy okazji było ostatnią okazją, przy której zespół i Fernandes zdobyli gola, zanim Manchester United pokonał Manchester City w derbowym meczu.
We wspomnianym meczu ze “Srokami” Fernandes nie był wybitny (82 kontakty z piłką, 69 podań na poziomie celności 85,5% i wykreowane trzy szanse) w tym meczu, ale udało mu się zdobyć asystę, trącając piłkę palcem po podaniu Maticia, po czym futbolówka jakimś cudem dotarła do Daniela Jamesa, który umieścił ją w siatce, zanim Manchester United wykorzystał jeszcze rzut karny.
Pomocnik zdaje się grać bardziej wyspecjalizowanie, mniej biegając w poprzek boiska od prawej do lewej i wspierając bocznych obrońców w budowaniu akcji, a bardziej samemu szukając zwycięskich akcji.
Nie chodzi tu o to, by umniejszać umiejętnościom Fernandesa; to rozważny sposób gry – nie może przecież robić wszystkiego, a skoro Solskjaer lubi wystawiać go w każdym meczu, to musi znaleźć sposób, w który zmaksymalizuje swoje występy. Wygląda na to, że Fernandes nadal będzie wybierany, skoro Pogba, Juan Mata i Donny van de Beek są kontuzjowani. Menedżer nie ma więc wielu opcji.
Był to jednak trzeci bezbramkowy remis z rzędu we wszystkich rozgrywkach od czasu meczu z Newcastle, a Manchester United nie strzelił gola od niemal czterech godzin. Fernandes jako gwiazda, wokół której orbitują wszelkie obiekty “Czerwonych Diabłów” zdaje się słabnąć.
– Brakowało tempa, raz na jakiś czas tak się zdarza. Nie był to nasz najlepszy występ – dodał Solskjaer. – Roy Hodgson zawsze wystawia swoje zespoły tak, że bardzo trudno z nimi się gra i znów to pokazał. Musimy odnaleźć ponownie iskrę i wygrywać mecze.
Przez ponad rok ta iskra pochodziła od Fernandesa, ale Solskjaer będzie potrzebował czegoś więcej, gdy zespoły takie jak Crystal Place starają się wykluczyć Manchester United w strefach, w których normalnie błyszczą Mason Greenwood i Marcus Rashford. Odkąd Portugalczyk przybył ze Sportingu Lizbona w końcówce stycznia ubiegłego roku, grał jak nadczłowiek, a nie zaznał po drodze zbyt wiele relaksu i odpoczynku. Solskjaer powiedział, że pomocnik nie tylko gra w piłkę szybko, ale też w niezwykłym tempie wraca do sprawności po spotkaniach. Jest gwarancją bezpieczeństwa swojego zespołu i piłkarzem, który niszczy przeciwników, ale potrzebuje mimo wszystko ochrony.
Choć Solskjaer mówi, że nie rozmawiał z Fernandesem na ten temat, to raczej nie pozwoli mu wyjechać na zgrupowanie kadry Portugalii w końcówce miesiąca. Pierwszym powodem będzie uniknięcie 10-dniowej izolacji, na którą Fernandes musiałby się udać po powrocie, a drugim może być wykorzystanie tej szansy, by dać mu trochę czasu wolnego.
Solskjaer pokonał jedno wyzwanie, trzymając się prostej piłki i prosząc swoich dwóch piłkarzy kreatywnych o pełnienie swoich ról tak, jak chcieli. Teraz jednak jeden jest kontuzjowany, a drugi jest coraz bardziej zmęczony. Menedżer Manchesteru United będzie więc musiał wymyślić coś nowego.
Dyskusja