21 kwietnia 2001 cały piłkarski świat zszokował brutalny atak Roya Keane’a wymierzony w Alfiego-Inge Haalanda. Po 20 latach od tego wydarzenia wspomnienie wyciągniętej nogi Irlandyczyka w kierunku kolana Norwega nadal pozostaje w pamięci wielu kibiców. Dziennikarz The Athletic, Daniel Taylor, postanowił jeszcze raz przyjrzeć się tej sytuacji i przybliżyć czytelnikom historię konfliktu Roy Keane vs. Alfie-Inge Haaland.
Artykuł Daniela Taylora dla The Athletic – treść oryginalna
Ilekroć Roy Keane pojawia się w telewizji w roli eksperta piłkarskiego, David Bernstein, były prezes Manchesteru City, sięga po pilota i przełącza się na inny kanał.
Renoma Bernsteina w całej branży piłkarskiej, w tym dwuletnia kadencja prezesa FA, sprawia jest jednym z dżentelmenów tego sportu.
Ale zawsze trudno było mu zaakceptować obecność Keane’a w telewizji, kiedy myśli o jednym z bardziej niesławnych epizodów w historii derbów Manchesteru.
W przyszłym miesiącu przypada 20. rocznica tego wydarzenia. To był dzień, w którym Alf-Inge Haaland – być może lepiej znany teraz jako ojciec Erlinga – spotkał się z Keanem na Old Trafford. I bez względu na to, ile razy oglądasz materiał filmowy, zawsze jesteś tak samo zszokowany, widząc Irlandczyka wpadającego w kolano Norwega, który wyskakuje w powietrze.
– Nigdy o tym nie zapomniałem – mówi Bernstein. – Z osobistego punktu widzenia to była najgorsza rzecz, w którą byłem bezpośrednio zaangażowany i najgorsza, jaką kiedykolwiek widziałem na boisku. Widok był okropny.
W dzisiejszych czasach nowe pokolenie kibiców może nawet nie zdawać sobie sprawy z relacji, która łączy stojącego w czerwonym narożniku najbardziej agresywnego eksperta w piłkarskiej branży, a będącego w niebieskim narożniku byłego gracza, którego nazwisko będziemy często słyszeć w nadchodzących latach, a wszystko za sprawą jego syna.
Haaland Senior może nie był gwiazdorem pokroju Erlinga. – Jego matka musiała być dobrym graczem, ponieważ jego tata był dość kiepskim – powiedział kiedyś Graeme Souness, kolega Keane’a ze Sky Sports. – Ale był wszechstronnym zawodnikiem, który skończył z 34 występami w reprezentacji Norwegii i zagrał prawie 200 razy w Premier League.
Haaland pomógł Leeds United awansować do półfinału Pucharu UEFA i w tych samych rozgrywkach dotarł do ćwierćfinału z Nottingham Forest przed derbami w 2001 roku, kiedy piłka spadła między nim, a Keane’em.
– Alfie był bardzo dobrym facetem – mówi Bernstein. – Był dobrym człowiekiem, bardzo dobrym zawodnikiem i bardzo ważną częścią naszego składu. To była swego rodzaju tragedia. To, co wydarzyło się w lokalnych derbach, przed ogromnym tłumem, było naprawdę przerażające.
Erling stał w kącie, miał trzy lata i bawił się zabawkami. Jego brat Astor i siostra Gabrielle dopełniali morze blond włosów. W mieszkaniu stała ubrana choinka i, próbując na chwilę poprawić nastrój, jego ojciec uśmiechnął się, gdy pomyślał, że „wszystko w tej chwili to pasterze, anioły i Mikołaje”.
Było to w grudniu 2003 roku, dwa i pół roku po tym, jak Keane sfaulował Haalanda i, jak powiedział Joe Royle, ówczesny menadżer City, „uderzył go siłą młota”.
Haaland zgodził się na jednorazowy wywiad, aby opowiedzieć o swoim nowym życiu byłego piłkarza w czasie przeszłym oraz incydencie, z którego jego kariera będzie zawsze w pamięci wielu osób.
W wieku 30 lat został zmuszony do przejścia na emeryturę z powodu kontuzji i szybko zdał sobie sprawę, że ma spore problemy z kolanem.
Powiedział, że nie jest zgorzkniały, ale jego słowa były przepełnione wrogością. Nie odnosił się do Keane’a po imieniu. Zawsze był to „on”, „on” lub, przy jednej okazji, „ten człowiek”. Potwierdził, że korzysta z porady prawnej w sprawie pozwania Keane’a, a może nawet Manchesteru United, ponieważ „postanowił mnie skrzywdzić” i „nie obchodzi ich nikt oprócz siebie”. Próbował przybrać odważną minę. Ale były też przebłyski bólu.
W tamtym czasie nikt nie mógł wiedzieć, że Erling, wtedy jeszcze tylko maluch, wyrośnie na jedną z supergwiazd swojego pokolenia i że przez te wszystkie lata klub, do którego jego tata czuł urazę, chciałby zobaczyć „Haaland” na plecach tej słynnej czerwonej koszulki.
– Widzę, że jego syn radzi sobie teraz bardzo dobrze – mówi The Athletic Eamon Dunphy, który odgrywa kluczową rolę w tej historii . – Będzie supergwiazdą. Widziałem, jak grał dla Borussii Dortmund w Lidze Mistrzów… wow! Jeśli uda się przekonać jego agenta, Mino Raiolę, do zawarcia umowy z Manchesterem United, byłoby wspaniale, ponieważ młody Haaland jest absolutnie cudownym graczem.
Dunphy jest wielkim irlandzkim pisarzem, nadawcą i ekspertem telewizyjnym, którego kariera piłkarska rozpoczęła się w latach 60. od praktyki na Old Trafford.
Jest również bardzo istotny dla tej historii, ponieważ był autorem-widmem Keane’a do autobiografii z 2002 roku, która przedstawiała, że gracz Manchesteru United zaatakował Norwega z premedytacją. To sprawiło, że Haaland Senior zaczął myśleć o podjęciu kroków prawnych.
Haalandowi powiedziano, że ma podstawy do domagania się poważnych odszkodowań, a nieodłącznym wspomnieniem tego wywiadu, kiedy siedziałem naprzeciw niego w wiosce, w której mieszkał na obrzeżach Leeds, będzie to, że przerywał, co chwilę wykonując kłujący ruch ręką.
Trzeba przyznać, że nie brzmiał jak człowiek, który kiedykolwiek postrzegałby United w lepszym świetle.
– Wiem, że mam mocne argumenty – powiedział. – Miałem około 20 prawników, którzy chcieli zająć się tą sprawą, co mówi samo za siebie. Prawdopodobnie skończyłbym już z tym wszystkim, gdyby nie jego książka i ich nastawienie [United]. Czuł, że musi umieścić to w książce [łapie się za kolano] i nie mam nic dobrego do powiedzenia o Man United. Nie zachowywał się jak normalny człowiek i oni są równie źli.
– Przez cały czas podkręcali śrubę. Prawdopodobnie każdy inny klub jest w stanie traktować cię lepiej, ale to oczywiście podejście Man United do innych klubów i zawodników. Nikt ich nie obchodzi, wiesz? Prawdopodobnie dlatego tak wielu ludzi ich nie lubi.
Jeden istotny fakt, co do osoby Roya Maurice’a Keane’a : on nigdy nie zapomina.
– Był wojownikiem – mówi Dunphy. – Myślę, że Alf Inge też był wojownikiem. Jednak może wybrał złą drogę, by z nim walczyć.
Wszystko wróciło do meczu z Leeds na Elland Road we wrześniu 1997 roku, kiedy Haaland grał w klubie Yorkshire.
Haaland był w środku pola i chociaż nigdy nie był zawodnikiem, który grał w destrukcji, wiedział, jak się zachować. Mógł też grać w obronie i lubił atakować. Jednak niewielu jego kolegów z drużyny mogłoby powiedzieć o nim coś więcej.
– Był trochę nieporadny – mówi jeden z byłych graczy. – Nie mogłem powiedzieć nic złego o tym facecie, po prostu nie radził sobie z życiem w grupie. Czasami był bardzo różnie postrzegany w szatni.
Pewnego razu w Forest Haaland postanowił zażartować ze Stana Collymore’a, gdyż jego kolega z zespołu uczestniczył w wielu pogrzebach [jako wymówka dla nieudanego treningu], że kierownik, Frank Clark, zwykł mawiać, że to niesamowite, że miał jakichś członków rodziny. To był błąd. Collymore posłał prawego sierpowego i Haaland musiał podnosić się z podłogi.
Potem doszło do tego meczu z Leeds, kiedy Keane myślał podejrzanie, że Haaland został przydzielony do wykonania na nim określonej pracy.
– Siedziało mi to w głowie – napisał później Keane w swojej autobiografii. – Nakręcał mnie od samego początku. Ostre wślizgi, z którymi się godziłem, były normalną częścią futbolu. Ale inne rzeczy – ciągnięcie koszulki, wykopywanie piłki – naprawdę mnie wkurzyły. Czasami Haaland nawet nie śledził meczu, tylko się na mnie koncentrował.
Żyła na skroni Keane’a pulsowała. Leeds wygrywało 1:0 i w 85 minucie stanął za Haalandem. Chciał go zablokować, nic poważnego. Ale korki Keane’a zostały w boisku, gdy startował, by podjąć wyzwanie. Poczuł, jak jego kolano ugina się. Usłyszał, jak coś trzasnęło i kiedy leżał na murawie, Haaland pojawił się nad nim, mówiąc mu, żeby przestał udawać i wstał.
Więzadło krzyżowe Keane’a pękło. To była kontuzja, której piłkarze zawsze obawiali się najbardziej, a fizjoterapeuta United, Dave Fevre, wiedział, że to zła wiadomość.
– Pamiętam, jak sprawdzałem jego kolano i pomyślałem:„ Wow, to wielki ból”. Roy, będąc Royem, mówił mi, że może kontynuować. Mieliśmy wielki mecz z Juventusem w środę wieczorem, ale patrzyłem na jego kolano i miałem w głowie: „Nie jest dobrze”. Rozmawiałem z lekarzem w Leeds i zapytałem, czy udzieli mi drugiej opinii. Wszedł do naszej szatni, żeby rzucić okiem. Spojrzał na mnie i powiedział: „Tak, niestety masz rację”.
Keane był poza grą przez prawie rok i znając jego osobowość, łatwo wyobrazić sobie cichą furię, która narosła w jego umyśle. Nie mógł zapomnieć, że podczas gdy był najbardziej bezbronny, Haaland pochylał się nad nim i oskarżał go symulowanie. Uraza jątrzyła się. David Wetherall, inny gracz Leeds, również powiedział Keane’owi, żeby wstał. Keane też o tym nie zapomniał. Ale Haaland było priorytetem.
Jest to najbardziej niesławny fragment, jaki kiedykolwiek napisał gracz United.
“Czekałem prawie 180 minut na Alfiego, trzy lata, jeśli spojrzeć na to z innej strony. Teraz miał piłkę na daleko przy linii bocznej. Alfie sikał ze strachu. Czekałem wystarczająco długo. Uderzyłem go mocno. Piłka była tam (chyba). Masz za swoje, pi…do. I nie stój nade mną ponownie, szydząc z fałszywych obrażeń. I powiedz swojemu kumplowi Wetherallowi, że jest też coś dla niego.”
Jeff Whitley był najbliżej stojącym graczem City, w momencie, gdy sędzia David Elleray pokazał Keane’owi czerwoną kartkę.
– To był szokujący atak – mówi Whitley. – W tamtym czasie nie byłem świadomy poprzedniego wślizgu w Leeds. Dopiero potem zacząłeś zdobywać informacje. Ale jeśli dobrze to pamiętam, Keane faktycznie chciał się zrewanżować za Leeds i zrobił “Alfiego Haalanda” na nim samym. W przypadku młodych ludzi chcesz, aby patrzyli na najlepszych graczy i tak, Keane był liderem i zwycięzcą. Ale to było szokujące.
Bernstein patrzył z loży dyrektorskiej na Old Trafford. Mówi, że było kilku „bardzo przyzwoitych ludzi w United”, którzy czuli się zawstydzeni działaniami swoich graczy.
– Roy Keane stanął nad nim i po prostu powiedział: „Masz, draniu”. Zrobił to z zimną krwią – mówi. – Wykonał wyrok z zimną krwią. Nigdy tego nie wybaczyłem Keane’owi. Myślę, szczerze mówiąc, to straszne, że jest akceptowany w futbolu takim, jakim jest. Po zrobieniu czegoś takiego uważam, że jest to absolutnie przerażające. Zawsze, gdy Keane pojawia się w telewizji, wyłączam go. Po prostu nie będę tego oglądać. Jestem przerażony, że nadal jest związany z piłką nożną. To po prostu nie w porządku. Rzeczy się zdarzają, kontuzje się zdarzają, ale celowe zrobienie krzywdy i przyznanie się do tego w taki sposób, w jaki to zrobił, sprzedaż swojej książki, wydaje mi się całkowicie nie do przyjęcia.
Aby być uczciwym wobec Keane’a, Dunphy zawsze był skłonny zaakceptować fakt, że użył własnej formy artystycznej w odpowiednim fragmencie książki. Keane przeczytał go, poprawił i zgodził się na publikację w ten sposób. Należy jednak pamiętać, że to użycie języka przez Dunphy’ego sprawiło, że brzmiało to jak scena z filmu Martina Scorsese.
– Wziąłem odpowiedzialność za zinterpretowanie słów Roya, w taki sposób, w jaki to zrobiłem – mówi Dunphy. – To była upiorna autobiografia, więc umieściłem cytaty i przypisałem je Royowi, a to go drogo kosztowało. Przykro mi, że wpakowałem Roya w kłopoty i że został oskarżony przez FA i został dość surowo ukarany.
Dunphy wyjaśnił to również jasno podczas dochodzenia FA, w którym Keane próbował argumentować, że w rzeczywistości nie było premedytacji.
– Grałem przeciwko Haalandowi trzy lub cztery razy między meczem z Leeds w 1997 roku, kiedy doznałem kontuzji, a meczem, kiedy go sfaulowałem, w 2001 roku, kiedy grał w Manchesterze City – napisał później Keane. – Gdybym był tym szaleńcem żądnym zemsty, dlaczego miałbym czekać lata na okazję, by go zranić?
Ale potem zapytano Dunphy’ego, czy Keane celowo postanowił zranić Haalanda. – Bez wątpienia – powiedział. I to oczywiście był kluczowy dowód w sprawie przeciwko autorowi książki.
Dlatego Dunphy nie przeprasza. – Wcześniej był w formie – mówi. – Haaland oskarżył Roya o udawanie kontuzji, czego Roy nigdy by nie zrobił. Powiedział coś bardzo prowokacyjnego, ponieważ pomysł, że Keane udawałby kontuzję, jest trudny do uzasadnienia lub podtrzymania. Zaszedł za skórę Royowi i Roy się zemścił.
– To był Roy. Był świetnym graczem, ponieważ grał na dużej intensywności. Czasami była to wściekłość. Był na przykład inny przypadek z Alanem Shearerem, kiedy to wymknęło się spod kontroli. Roy był tym, kim był. Jest jednym z najlepszych graczy, jakich kiedykolwiek widzieliśmy i to było częścią jego DNA.
FA sprowadziła Jima Sturmana na przesłuchania Keane’a. Sturman był bardziej przyzwyczajony do zajmowania się sprawami morderstw i, jak powiedział Keane “wziął mnie na deser. Rozerwał mnie na kawałki – sku*wiel. Jego zadaniem było rozerwać mnie na strzępy”.
Skończyło się na tym, że Keane oprócz czterech spotkań za czerwoną kartkę otrzymał dodatkowe zawieszenie na pięć meczów oraz grzywnę w wysokości 150 tysięcy funtów. Koszty sądowe Keane’a wyniosły 50 000 funtów. Został również ukarany grzywną przez United. I przez chwilę istniała możliwość, że sytuacja może się jeszcze bardziej zaognić.
Gdy pojawiło się ryzyko, że Haaland może skończyć karierę jako zawodowy piłkarz, City wezwało prawników, aby sprawdzić, czy mają podstawy do wniesienia pozwu. – Oczywiście, że tak było – mówi Bernstein. – Odczuliśmy to bardzo mocno.
W sprawie Haalanda przeciwko Keane’owi pojawił się jeden poważny problem: strona internetowa Norwega.
Prawnicy City badali, czy toczy się sprawa przeciwko United za utratę pracownika, jego rachunki medyczne i załamanie się wyceny transferowej Haalanda. Norweg domagał się odszkodowania za utratę dochodów i statusu. Mówiono o pozwie za 6 milionów funtów. To była ważna wiadomość i doprowadziła do poważnego pogorszenia relacji między klubami w Manchesterze.
Ale kilka tygodni po incydencie – jeszcze rok przed wydaniem przez Keane’a swojej książki – na stronie internetowej Haalanda opublikowano artykuł, który w tamtym czasie w dużej mierze nie był dostrzegany, ale później został mu zarzucony.
Nagłówek brzmiał: “Keane nie spowodował kontuzji kolana”, a sam Norweg napisał: – Chcę jasno powiedzieć, że to nie to kolano ucierpiało w derbach Manchesteru, pomimo doniesień niektórych gazet. Miałem problem z lewym kolanem, a w Sky wyraźnie widać, że trafił mnie w prawe. Odczuwam ból w lewym od trzech miesięcy.
Czy istniał argument medyczny, że jego noga postawna została uszkodzona przez siłę uderzenia w drugie kolano? Czy istniejące obrażenia Haalanda uległy pogorszeniu z powodu faulu? Tak było w przypadku Norwega, który wydawał się wysuwać tego typu wnioski, kiedy rozmawialiśmy w grudniu 2003 roku.
– Ludzie zawsze mówią, że to było drugie kolano, ale to tylko mnie rozśmiesza – powiedział. – Jeśli zapytasz jakiegokolwiek lekarza, fizjoterapeutę lub kogokolwiek, kto grał w piłkę, oni wiedzą jak to wygląda. Tam, gdzie otrzymujesz cios, możesz być posiniaczony i odczuwać ból przez kilka dni, ale to twoja postawna noga dotyka ziemi i zostaje skręcona, co powoduje uraz chrząstki i więzadeł.
Z czasem jednak stało się jasne, że inni ludzie w City niekoniecznie podzielali tę diagnozę.
– Noga Alfiego mogłaby nadal krążyć na orbicie, gdyby stała na ziemi, kiedy Keane w nią uderzył – napisał Royle w swojej autobiografii. – Chodzi o to, że Alfie widział nadchodzącego zawodnika i podjął działania unikowe i był bardzo blisko, ułamek sekundy. Nasz fizjoterapeuta powiedział mi potem: „Wyzdrowieje. Widział nadchodzący atak i uciekał”. W całym zamieszaniu po tym incydencie, fakt, że Haaland rozpoczął nasz następny mecz, u siebie z West Hamem, był często pomijany.
To była prawda. Haaland również grał dla reprezentacji Norwegii cztery dni po incydencie, choć w obu meczach ostrożnie stawiał nogę. A jeśli zwrócisz baczną uwagę na nagranie z wejścia Keane’a, zauważysz również, że Haaland ma już biały bandaż wokół lewego kolana.
– Faktem jest, że Alfie, choć mocno wstrząśnięty przez wślizg, nie odniósł tego dnia kontuzji, która zagroziłaby jego karierze – taki jest werdykt Royle’a.
Jak mówi Bernstein, prawnicy ostatecznie zdecydowali, że nie było wystarczająco twardych dowodów.
– Postępowanie prawne dotyczyło porady lekarskiej i nie było to tak jednoznaczne, jakbyśmy tego chcieli.
Roy Bailey, ówczesny fizjoterapeuta City, również wydaje się mieć wątpliwości. Rzeczywiście, powszechnie donoszono, że Bailey powiedział na przesłuchaniu FA, że uraz Haalanda nie został spowodowany ani spotęgowany przez Keane’a. Jest to oczywiście delikatny temat, biorąc pod uwagę rywalizację między klubami. Bailey powiedział The Athletic, że nie chce o tym rozmawiać.
Dwadzieścia lat później Haaland również nie ma ochoty o tym dyskutować. Ma teraz 48 lat, a w rodzinie jest piłkarzem kategorii A i nie miałoby sensu, aby ponownie zaczynał, dawno zakończony konflikt, zwłaszcza gdy oba kluby Manchesteru są wśród potencjalnych nabywców jego syna.
Czy to, co się wtedy wydarzyło, może mieć jakikolwiek wpływ na to, czy United mógłby teoretycznie przekonać 20-letniego Haalanda, by wybrał ich przed City? Na Old Trafford nie uważają, że to może mieć znaczenie, zwłaszcza że Ole Gunnar Solskjaer zarządzał graczem w Molde i od tamtej pory utrzymuje z nim kontakt. Tak, to wszystko jest trochę niezręczne, ale zdaniem United było to dawno temu i mają nadzieję, że obecnie nie ma to znaczenia.
– Mam wrażenie, że Alfie i ekipa wokół Erlinga Haalanda mają jedno główne zainteresowanie, a jest nim młody Norweg – mówi Dag Langerod, norweski redaktor naczelny skandynawskiego klubu kibiców United. – Wszyscy, z którymi rozmawiałem, którzy znają Alfiego, akceptują, że Roy i Alfie nigdy nie będą najlepszymi przyjaciółmi, ale żadna z tych osób nie wierzy, że incydent Keane-Alfie wpłynie na wybór klubu Erlinga.
Jedyne, co można naprawdę powiedzieć na pewno, to to, że ojciec Erlinga nigdy więcej nie zagrał pełne 90 minut. Przeszedł szereg operacji i udał się do Stanów Zjednoczonych, aby spotkać się ze specjalistą, doktorem Richardem Steadmanem, któremu przypisano ocalenie kariery Alana Shearera, Jamiego Redknappa i wielu innych.
– Haaland zakończył mecz i cztery dni później zagrał w reprezentacji – napisał Keane w swojej kolejnej autobiografii “The Second Half”, wydanej w 2014 roku. – Kilka lat później próbował wmówić ludziom, że musiał przejść na emeryturę z powodu faulu. Miał zamiar mnie pozwać. To był brzydki wślizg, ale cztery dni później był w stanie grać.
Jeśli chodzi o ten moment, kiedy jego korki połączyły się z kolanem Haalanda, werdykt Keane’a był prawie tak brutalny, jak samo uderzenie.
– Patrząc na to teraz, jestem rozczarowany innymi graczami Manchesteru City – napisał. – Nie wyskoczyli, by bronić kolegi z drużyny. Wiem, że gdyby ktoś zrobił to zawodnikowi United, pierwszy rzuciłbym się w jego obronie. Prawdopodobnie również myśleli, że był gnojem.
Również Haaland nie spotka się z dużym współczuciem ze strony kibiców United. Jedna z okładek “Red Issue”, najbardziej zjadliwego fanzinu United w tamtych czasach, przedstawiała go w koszulce City i plakietce „Kapitan Gobshite”.
Związek Keane’a z Dunphym również ucierpiał, ale nie, jak powszechnie sądzono, tylko z powodu tego epizodu.
– Poprosił mnie o napisanie jego książki – wyjaśnia Dunphy. – Nie dlatego, że byliśmy sobie bliscy, ale dlatego, że zawsze go wspierałem. W irlandzkiej prasie było dużo artykułów na początku jego kariery, kiedy był młodym mężczyzną i wracał na letnie wakacje, wypił kilka drinków i wdał się w tarapaty. Mimo to zawsze go broniłem i przypominałem ludziom, jakim był wspaniałym graczem.
– Po napisaniu książki wróciłem do bycia dziennikarzem, a kiedy Roy zarządzał Sunderlandem, krytykowałem coś, co zrobił. Następnego dnia dostałem telefon od jego przyjaciela prawnika, Michaela Kennedy’ego, mówiącego: „Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi”. Musiałem mu powiedzieć: „Jestem dziennikarzem, a nie PR-owcem” i w tamtym momencie relacja umarła.
Być może nie jest zaskoczeniem, że kiedy Keane wydał swoją drugą autobiografię, zatrudnił innego autora widmo, Roddy’ego Doyle’a, i jest krytyczny wobec pracy Dunphy’ego.
W międzyczasie Dunphy uważa, że Keane „nie nadaje się do zarządzania, ponieważ nie toleruje ludzi”.
Można śmiało powiedzieć, że nie brzmią już jak przyjaciele. – Był asystentem menadżera Martina O’Neilla w reprezentacji Irlandii i wdawał się w różnego rodzaju bójki, bójki z Jonem Waltersem, Harrym Arterem i tym podobne – mówi Dunphy. – Jest świetnym ekspertem, świetnym w Sky, ale kiedy był menadżerem w Sunderlandzie i Ipswich, był bardzo surowy dla graczy. Rozmawiałem z ludźmi, którzy dla niego grali i było to dla nich złe doświadczenie.
– Nie mam problemu z Royem. Pod wieloma względami podziwiam go jako gracza i jako osobę, ale jest w nim aspekt Jekylla i Hyde’a.
Dyskusja