Manchester United pokonał na wyjeździe Everton 3:1. Miano zawodnika meczu otrzymał Bruno Fernandes, który w pomeczowym wywiadzie ocenił występ “Czerwonych Diabłów”.
Portugalski rozgrywający ponownie udowodnił, że jest kluczowym zawodnikiem w układance Ole Gunnara Solskajera. Były piłkarz Sportingu w konfrontacji z Evertonem zdobył dwie bramki, a w końcówce dołożył także asystę. W pomeczowej rozmowie z BT Sport oraz beIN Sports Fernandes odniósł się m.in. do swojego drugiego gola, reakcji piłkarzy z Old Trafford po bezbarwnym występie w Stambule oraz kwestii przywództwa w szatni Manchesteru United.
– Wiemy, co musimy robić w lidze. To inna sytuacja w porównaniu do meczu z Istanbulem. Nasza sytuacja w Lidze Mistrzów jest dobra. Zostaliśmy pokonani, ale przytrafiło się to każdemu w naszej grupie. Liga to dla nas zupełnie inna sytuacja. Tabela nie wygląda dla nas zbyt dobrze. Potrzebowaliśmy tych trzech punktów, ponieważ Everton znajduje się w niej przed nami. To było trudne spotkanie, ale dobrze wykonaliśmy swoje zadania. Graliśmy na odpowiedniej intensywności w porównaniu do ostatniego meczu.
– To prawda, być może udało mi się szczęśliwie uniknąć drugiej żółtej kartki, ale wydaje mi się, że niektórym graczom rywala także. Musieliśmy być w tym starciu agresywni, ponieważ Everton prezentuje dokładnie taki styl. W szatni powiedzieliśmy sobie, że każdy z nas musi wygrać swoją własną bitwę. Gramy jako drużyna, ale indywidualnie również musimy radzić sobie przeciwko rywalowi. Właśnie o to w starciu chodziło. O walkę o każdą piłką, o walkę w defensywie, o intensywność.
– W meczu z Istanbulem zabrakło nam tych cech od samego początku. Przeciwnicy nas kopali, a my nie potrafiliśmy odpowiedzieć im faulem. Musimy być bardziej agresywni. To, co wydarzyło się w ostatnich dwóch spotkaniach nie miało znaczenia. Pamiętajmy, że jeszcze wcześniej pokonaliśmy PSG oraz RB Lipsk, zremisowaliśmy z Chelsea i wygraliśmy z Newcastle. Po dwóch porażkach uważa się nas za najgorszy zespół na świecie. Nie jest tak. Po tym meczu nie jesteśmy również najlepszą drużyną na świecie. Przed nami dużo pracy.
– W drugiej połowie popełniliśmy kilka błędów. Być może poczuliśmy się zbyt pewni siebie. Chcieliśmy atakować i nie za bardzo szanowaliśmy piłkę. Zareagowaliśmy wspaniale po straconej bramce i zrobiliśmy to, co do nas należało. Zanotowaliśmy świetną końcówkę. Wiedzieliśmy, że musimy dziś wygrać i dobrze sobie poradziliśmy.
– Nie obchodzi mnie, czy Marcus Rashford dotknął piłkę. Nie mam problemu, by zaliczono mu tego gola. Nie ma to znaczenia. Dla mnie jako “dziesiątki” najważniejsze jest asystowanie moim kolegom, tak jak zrobiłem to w końcówce, wykładając piłkę Edinsonowi Cavaniemu. Miałem okazję do oddania strzału i poszukania hat-tricka, ale dostrzegłem, że “Edi” nie był kryty i miał świetną szansę do pokonania bramkarza. Nie mam problemu, by to Marcus strzelił drugiego gola.
– Wewnątrz szatni wiedzieliśmy, co musimy zrobić, mając takich graczy w składzie. Każdy z nas musi być liderem. Niektórzy są cichymi przywódcami, którzy nie mówią zbyt wiele, ale wykonują odpowiednie zadania. Inni muszą mówić więcej, być centralnymi postaciami w meczu i stanowić jego większą część. Trzy punkty są dla wszystkich, nie tylko jednego piłkarza.
– Znamy swoją wartość. Ciężko pracowaliśmy do tego spotkania. Regeneracja po meczu w Stambule była trudna. Zagraliśmy tam gów***** spotkanie. Nadszedł taki czas w tym starciu, kiedy musieliśmy coś zrobić i tak właśnie się stało.
Dyskusja