Gdy ktoś pyta menedżera jednego z najlepszych klubów na świecie “dlaczego?”, zwykle oczekuje się, że odpowiedź będzie zawierała jasną i logiczną argumentację. W przypadku Manchesteru United oraz Ole Gunnara Solskjaera rzadko tak się dzieje, a “dlaczego” próbował wyjaśnić dziennikarz “The Times”, James Gheerbrant.
Artykuł Jamesa Gheerbranta z “The Times” – pisownia oryginalna
Donny van de Beek rozegrał świetny mecz z Brighton w Carabao Cup na pozycji nr 10. Po spotkaniu, Ole Gunnar Solskjaer został zapytany, czy rozważy rozmieszczenie Van de Beek’a, letniego wzmocnienia z Ajaksu, na lewym skrzydle. Jego odpowiedź była krótka, ale na swój sposób zdradzająca.
– Oczywiście, jest to inny typ gracza niż Dan James i Marcus Rashford – powiedział. – Jednak schodzi na lewą stronę, znajduje sobie miejsce, dobrze podłącza się do akcji – tak, dlaczego nie?
Van de Beek ma 23 lata i w ciągu pięciu sezonów w pierwszej drużynie Ajaksu grał 140 razy jako centralny środkowy pomocnik, 82 razy jako ofensywny pomocnik lub nr 10, a nawet wystąpił 26 razy jako pomocnik defensywny. W 2015 roku, jako rezerwowy w meczu przeciwko Utrechtowi pojawił się na siedem minut na lewym skrzydle. Niejednokrotnie pojawiał się na prawym skrzydle, gdzie na przykład Solskjaer ustawił go w spotkaniu z Tottenhamem Hotspur.
Nie ma nic złego w tym, że menedżer widzi u zawodnika coś innego i wystawia go na nowej pozycji – Arsene Wenger zrobił to z Thierrym Henrym, a Pep Guardiola zmienił pozycję Phillipa Lahma z bocznego obrońcy, na defensywnego pomocnika – ale na tym etapie rozwoju zawodnika chciałbyś widzieć, że uzasadnienie tej zmiany byłoby nieco bardziej zaawansowane niż po prostu “dlaczego nie?”.
Być może trochę nie fair jest wybrać jedną wypowiedź Solskjaera z konferencji, kiedy prawdopodobnie chciał ją wtedy jak najszybciej zakończyć i rzeczywiście można by było, to stwierdzenie pominąć, gdyby te dwa słowa nie zawierały w sobie tak wiele z decyzji Manchesteru United w ciągu ostatnich trzech lat.
Dlaczego nie sprowadzimy 33-letniego Edinsona Cavaniego, człowieka, który znalazł się na końcu ławki rezerwowych w Paris Saint-Germain? Dlaczego nie dać Nemanji Maticowi nowej trzyletniej umowy? Dlaczego nie zamienić Henricha Mchitarjana na Alexisa Sancheza? Dlaczego nie zatrzymać legendy klubu, która wykonała dobrą robotę jako tymczasowy trener, na stałe? Kultura, która polega na rzucaniu rzeczy w ścianę i sprawdzaniu, co się stanie.
Solskjaer jest zarówno wytworem tego etosu, jak i kogoś, kto nim żongluje. Tak często kariera piłkarza kształtuje późniejszego menedżera, a Norweg był może archetypowym piłkarzem “dlaczego nie?”: napastnikiem, który ufał podszeptom własnego instynktu i nie potrzebował konkretnego powodu, by się odpalić.
Jednym z najciekawszych i najbardziej odkrywczych spostrzeżeń na temat mantry trenerskiej Solskjaera jest film nakręcony podczas jego pobytu w Molde, w którym w furii przerywa on sesję treningową.
– Jest jakaś k**** szansa, że ktoś zechce w tej sytuacji oddać w końcu strzał? – krzyczy. – Jesteście 16 metrów od bramki, a wy nadal k**** podajecie piłkę. Strzelajcie! Nigdy nie zdobędziecie gola, jeśli nie będziecie oddawać strzałów!
Wyrażał dominującą ortodoksję swoich czasów: “dlaczego nie spróbować?”. Solskjaer miał bardzo udaną karierę jako piłkarz, podczas której jako oportunistyczny napastnik i uczeń menedżera, który nie budził żadnych wątpliwości, zadawał sobie łatwe pytania znacznie częściej niż te trudne. Jako menadżer, trudno uciec od wrażenia, że jest wciąż postacią w gruncie rzeczy przyjazną, a nie dociekliwą. Dlaczego etos gry United jest sporadycznie efektywną, ale jednowymiarową strategią “powstrzymuj i kontratakuj”, która jest hołdem dla jego własnych dni gry? Dlaczego United nie powinien grać w ten sposób? W końcu zadziałało to w erze sir Aleksa Fergusona.
Solskjaer jest dobrym trenerem, ale najlepsi menadżerowie to zazwyczaj ludzie z instynktem do kwestionowania podstaw gry. Guardiola nie bał się zapytać, czy drużyna potrzebuje klasycznego napastnika. System Marcelo Bielsy 3-3-1-3 zrodził się z odmowy przyjęcia, że istnieją tylko formacje składające się z trzech linii takie jak 4-4-2 lub 4-3-3. Iskrą w karierze menadżerskiej Jurgena Kloppa było uświadomienie sobie, że niedofinansowana drużyna Mainz, w której grał, powinna posiadać czterech obrońców, a nie uniwersalny w niemieckiej piłce system bronienia strefą.
Kiedy trzy sezony temu Liverpool sprzedał Philippe’a Coutinho, najłatwiej byłoby podpisać umowę z innym ofensywnym pomocnikiem, który by go zastąpił: dlaczego nie? Zamiast tego, Klopp zadał o wiele trudniejsze pytanie. Po co w ogóle czynić drużynę przewidywalną, mając głównego rozgrywającego? W czasie trwania kadencji Kloppa Liverpool drastycznie ograniczył również liczbę wykonywanych przez siebie pojedynków w środkowej części boiska i liczbę strzałów, które wykonują spoza pola karnego. “Dlaczego nie?” nie jest wystarczającym powodem. Jeśli to nie ma jasnego celu, Liverpool tego nie robi. Tak samo jest na rynku transferowym. Każde działanie, które podejmują, jest związane z ważnym powodem. W Manchesterze United brak ważnego powodu nie wystarcza.
Nie zrozumcie mnie źle, “dlaczego nie?” może być wyzwalające. Po psychodramie końca kadencji Jose Mourinho, zwykły optymizm podejścia Solskjaera ożywił Manchester United. To zaprowadziło ich tak daleko – ale czy może ich zabrać jeszcze dalej? Wydaje się, że brakuje Solskjaerowi umiejętności wyartykułowania nadrzędnego poczucia tego, o co grają, wizji, która łączy styl gry z większym celem, wykraczającym poza niejasne, górnolotnie brzmiące hasła przywracania klubowi dni chwały.
Nigdy nie lekceważ znaczenia posiadania “dlaczego” w sporcie. Dla Liverpoolu jest to etos wspólnotowy, idea wszystkich pracujących dla siebie nawzajem, która sięga głęboko w tradycje klubu. Dla Manchesteru City to estetyczne dążenie do skalowania nowego szczytu ofensywnej piłki nożnej, związanego z chęcią wstrząśnięcia elitą europejskiej piłki nożnej. Dla jednej z najbardziej utytułowanych drużyn w światowym sporcie, nowozelandzkiej drużyny krykieta, która dotarła do dwóch ostatnich finałów mistrzostw świata, geneza ich odrodzenia była bardzo owocną rozmową, która doprowadziła do zasadniczej rekonstrukcji ich racji bytu.
Posiadanie poczucia misji jest szczególnie ważne w tym sezonie, ponieważ piłka nożna odbywa się na pustych stadionach, a drużyny pozbawione są najbardziej bezpośredniego źródła motywacji: swoich kibiców.
– Wiem, że to brzmi głupio, ale bez kibiców, nie mając ich za sobą, tak trudno jest kontynuować rozgrywki – powiedział niedawno Rashford w “Financial Times”. W obliczu zbliżających się wielomiesięcznych cichych spotkań wydaje się prawdopodobne, że łupy tego sezonu trafią do drużyn z najbardziej wyrazistym i propulsywnym poczuciem celu.
W tym dziwnym cieniu, w którym toczy się sport, nie wydaje się przypadkiem, że w zeszłym miesiącu US Open w singlu kobiet wygrała Naomi Osaka, której celem było zwrócenie globalnej uwagi na czarnoskóre ofiary brutalności policji, ani że LA Lakers, kierując się dążeniem do uczczenia pamięci Kobe Bryanta, stoją na krawędzi tytułu NBA. Teraz, bardziej niż kiedykolwiek, zespoły potrzebują “dlaczego”. Solskjaer musi więc dać United lepszy powód do trzymania się z nim niż “dlaczego nie”.
Dyskusja