Tytuł najlepszego młodego zawodnika zakończonego sezonu Premier League wygrał obrońca Liverpoolu, Trent Alexander-Arnold. Wśród kandydatów do sięgnięcia po to wyróżnienie znajdowało się całe imponujące trio ofensywne Manchesteru United w osobach Anthony’ego Martiala, Marcusa Rashforda i Masona Greenwooda.
Zespół Liverpoolu, którego zawodnikiem jest Trent Alexander-Arnold, wygrał ligową kampanię 2019/20 po naprawę imponującej grze, szczególnie przed przerwą wywołaną Covid-19. Prawy obrońca jest też jedynym zawodnikiem z młodzieżowego zestawienia, który zgarnął również nominację w plebiscycie na Najlepszego Zawodnika Roku w Premier League.
Alexander-Arnold zanotował w zakończonym sezonie aż 14 asyst i zajął w tej klasyfikacji drugie miejsce. Anglik wnosi nie tylko wartości ofensywne, ale i te obronne. Liverpool z nim w składzie utrzymał aż 14 czystych kont.
Pozostali nominowani do nagrody Najlepszego Młodego Piłkarza Roku to, obok trio z Manchesteru United i Trenta Alexandra-Arnolda, także Mason Mount i Christian Pulisić z Chelsea. Nominację zgarnęli też Jack Grealish i Dean Henderson za występy w Sheffield United.
Jak mówi “Sky Sports”, Anglik może stać się inspiracją dla nowego pokolenia piłkarzy Liverpoolu, szczególnie tych z akademii.
– Myślę, że będzie wielką inspiracją dla nich – mówi Gary O’Neil, menedżer zespołu U-23 Liverpoolu. – Alexander-Arnold był fantastyczny. Oglądałem wczoraj jego 13 asyst i one są tak różnorodne – podkręcone do zewnątrz lub wewnątrz, głębokie dośrodkowania, rzuty rożne. To nowoczesny boczny obrońca.
– To pokazuje chłopakom w naszej grupie, że jeśli jest się wystarczająco dobrym, to szanse się pojawią, ale też, że to ekstremalnie wysoki poziom – dodaje. – Potrzeba ogromu ciężkiej pracy, żeby na ten poziom dotrzeć i żeby upewnić się, że jest się wystarczająco dobrym, gdy szansa się pojawi.
Jak napisał sam Jamie Carragher: – Gdy myśli się o najlepszych bocznych obrońcach z przeszłości, myśli się o Roberto Carlosie i Cafu zasuwających po linii. Alexander-Arnold również po niej biega i to standard, gdy używało się atakujących bocznych obrońców.
– Anglik praktycznie kieruje grą drużyny ze swojej pozycji, a tego już nie mieliśmy okazji obejrzeć. Jest playmakerem na prawej obronie. Zasięg jego podań jest prawie taki, jak tych posyłanych od Kevina de Bruyne, można kłócić się, że są najlepszymi podającymi w Premier League. Z tym że jeden jest pomocnikiem, a drugi bocznym obrońcą.
Grę Alexandra-Arnolda przeanalizował również Graeme Souness. – Myślę, że ten chłopak mógłby grać gdziekolwiek w pomocy. Zaczął jako środkowy pomocnik, a potem odnalazł się na boku obrony. Nikt nie chce zabierać go z jego pozycji, bo duża część rozegrania w ataku Liverpoolu przechodzi przez Alexandra-Arnolda i Andrew Robertsona. Mają duże pokłady energii i świetnie spisują się przed polem karnym – pisał ekspert.
– Jeśli właśnie wygrało się ligę, jest się panującymi mistrzami świata i Europy, a nic nie jest zepsute, to po co to naprawiać? Dziś nowoczesny obrońca w topowym klubie musi brać piłkę i spisywać się przed polem karnym przeciwnika, więc czemu nie? – dodał Souness.
Dyskusja