Serwis The Athletic wyliczył, że Manchester United wyczekuje już dokładnie 218 dni na gola zdobytego po stałym fragmencie gry, wyłączając z tego rzuty karne. “Czerwone Diabły” są najgorszą pod tym względem ekipą w Premier League. Żadna drużyna w angielskiej ekstraklasie nie czeka tak długo na gola po rzucie rożny bądź rzucie wolnym.
Co prawda w ostatnim meczu “Czerwonych Diabłów” przeciwko Arsenalowi, podopieczni Ole Gunnara Solskjaera mieli swoje okazje na zdobycie gola ze stałego fragmentu. Po rzutach rożnych swoje szanse mieli Axel Tuanzebe i Scott McTominay, który doskonale uwolnił się od krycia obrońców i powinien umieścić piłkę w siatce, ale futbolówka po jego główce z bliskiej odległości przeszła nad poprzeczką.
W samej końcówce poniedziałkowego pojedynku w okolicy pola karnego “Czerwone Diabły” miały także rzut wolny. Do piłki podszedł Marcus Rashford, ale Bernd Leno świetnie sparował jego naprawdę dobre uderzenie. Tym samym seria bez gola ze stałych fragmentów gry (wyłączając z tego rzuty karne) trwa w Manchesterze United na ten moment już 218 dni.
Jest to z pewnością jedna z bolączek ekipy Ole Gunnara Solskjaera, która w ogóle ma problem ze zdobywaniem bramek, bowiem na ostatnie 20 oficjalnych spotkań jedynie w 3 potrafiła strzelić więcej niż jednego gola.
– Nie miałbym nic przeciwko strzeleniu kilku bramek po stałych fragmentach gry – mówił Ole Gunnar Solskjaer na konferencji prasowej przed spotkaniem z Arsenalem, zauważając że jest to pięta achillesowa jego drużyny.
Jego zespół po raz ostatni znalazł drogę do bramki po stałym fragmencie gry (nie licząc rzutów karnych) w spotkaniu z Crystal Palace na Selhurst Park, które miało miejsce 27 lutego bieżącego roku. Wtedy to w pole karne z narożnika boiska dośrodkowywał Ashley Young, piłkę zgrał głową Chris Smalling, następnie trącił ją Victor Lindelof, a całą akcję wykończył skutecznie Romelu Lukaku.
Od tamtej pory każda ekipa grająca obecnie w Premier League przynajmniej raz zdobyła gola po rzucie rożnym bądź rzucie wolnym. Nie trzeba przy tym tłumaczyć, że stałe fragmenty gry można rozegrać na wiele różnych sposobów i są to dobre okazje do tego, aby zaskoczyć przeciwnika.
Tymczasem z tym zaskoczeniem rywala problem mają podopieczni Ole Gunnara Solskjaera (choć trzeba uczciwie przyznać, że za jego poprzedników statystyka goli po stałych fragmentach gry też nie powalała na Old Trafford).
W minionym sezonie “Czerwone Diabły” wywalczyły w lidze 100 fauli w okolicach pola karnego rywali, co było trzecim wynikiem w lidze za Chelsea (112 odgwizdanych przewinień) oraz Evertonem (106). Do tego należy doliczyć 200 wywalczonych rzutów rożnych, co dało 8. miejsce w ligowej stawce w tej statystyce.
W tym sezonie podopieczni Ole Gunnara Solskjaera wywalczyli w lidze już 23 faule pod bramkami rywali, co daje im drugie miejsce w lidze pod tym względem (pierwsza jest co ciekawe Aston Villa z 24 takimi sytuacjami) oraz 38 rzutów rożnych (9. miejsce w lidze). Jednak żadnej z tych sytuacji nie potrafili zamienić na gola.
Tymczasem nawet ekipy, która do tej pory najrzadziej w tym sezonie wykonywały rzuty rożne, jak chociażby Norwich City (23) oraz Aston Villa (25), potrafiły już znaleźć drogę do bramki rywala w takiej sytuacji.
Solskjaer co prawda w ostatnim czasie zredukował średnią wzrostu w kadrze, sprzedając w styczniu Marouane’a Fellainiego a latem Romelu Lukaku. Ponadto coraz częściej na ławce rezerwowych siada Nemanja Matić. Jednak pomimo tego, wciąż ma w składzie wysokich zawodników, jak chociażby Paul Pogba, Scott McTominay, Harry Maguire, Axel Tuanzebe czy Victor Lindelof.
W poprzednim sezonie “Czerwone Diabły” zdobyły łącznie siedem goli po rzutach rożnych. Nieważne jednak kto będzie podchodził do ich wykonywania, musi poprawić swoją regularność w zakresie jakości i skuteczności dośrodkowań. Zbyt często w grze Manchesteru United stałe fragmenty gry nie przynoszą żadnego zagrożenia dla przeciwników.
Dyskusja