Ole Gunnar Solskjaer w pomeczowym wywiadzie dla Sky Sports nie ukrywał rozczarowania z wyniku po kolejnej w krótkim odstępie czasu porażce 1:2 z Wolverhampton na Molineux Stadium. Zdaniem Norwega jego zespół stworzył sobie wystarczająco dużo okazji bramkowych, aby wygrać to spotkanie i pomijając wynik jest zadowolony z występu swojej drużyny.
– To był jeden z tych dni, w którym zrobiliśmy więcej niż wystarczająco dużo do tego, aby strzelić trzy czy cztery bramki. Mieliśmy kilka świetnych okazji bramkowych, ale też fantastycznie bronił ich bramkarz – mówił Solskjaer.
– Wolves zasłużyło na uznanie, ponieważ strzelili nam bramki i wykorzystali nasze błędy. Jednak pomimo to uważam, że moi zawodnicy zagrali dziś dobry mecz. Tworzyliśmy sobie okazje bramkowe, nawet grając w dziesiątkę. Strzelili gola na 2:1 w pierwszej okazji, jaką sobie stworzyli od czasu tej czerwonej kartki. Myślę, że to było jakieś 25 minut po tym zdarzeniu.
– Moi zawodnicy zrobili dokładnie to, co powinni, ale straciliśmy bramki po niechlujnych błędach, a przy tym nie wykorzystaliśmy naszych okazji. To się zdarza. Podjęliśmy na boisku kilka złych decyzji, ale taka już jest piłka nożna. Chcemy ufać naszym zawodnikom. W pewnych fragmentach meczu graliśmy naprawdę świetną piłkę, ale gdy próbuje się podjąć zbyt duże ryzyko, to też czasem wychodzi na minus.
– Uważam, że zaczęliśmy dobrze także w drugiej połowie. Scotty miał wspaniałą okazję na bramkę, ale po raz kolejny świetnie się spisał ich bramkarz. Uważam, że wykonał dziś około czterech fantastycznych interwencji. Zrobiliśmy więc wystarczająco dużo, aby wygrać ten mecz, ale nie zawsze otrzymuje się to, na co się zasługuje.
– Oczywiście chodziło o trzy punkty. Wiedzieliśmy przed meczem, że potrzebujemy zdobyć do końca sezonu prawdopodobnie około 15 punktów, aby utrzymać się w czołowej czwórce. Wciąż mamy do rozegrania 6 spotkań, w których możemy zdobyć te 15 punktów. Musimy się z tego otrząsnąć. To rozczarowujący wynik, ale bardzo dobry występ z naszej strony – dodał Norweg.
Solskjaer przyznał także, że nie ma zamiaru narzekać na decyzję arbitra o wyrzuceniu z boiska Ashleya Younga po dwóch żółtych kartkach.
– Szczerze mówiąc nie pamiętam wejścia na pierwszą żółtą kartkę. Po prostu nie została mi nigdzie w głowie ta sytuacja. Niemniej kiedy ma się na koncie żółtą kartkę, to zawsze gra się z ryzykiem, że gdy wykona się kolejny wślizg, to można otrzymać kolejną – dodał.
Dyskusja