Były menedżer Manchesteru United, David Moyes, który jako pierwszy podjął się prowadzenia „Czerwonych Diabłów” po tym, jak na emeryturę przeszedł sir Alex Ferguson, w niedawnej rozmowie w studio stacji beIN Sports przyznał, że pomimo tego, iż jego przygoda na Old Trafford kompletnie nie wypaliła i Szkot został zwolniony po zaledwie 10 miesiącach pracy, to nie żałuje, że podjął się tego wyzwania.
55-latek dodał ponadto, że gdyby dziś ponownie zaproponowano mu posadę na Old Traffrod, to przyjąłby ją bez wahania, ponieważ uważa Manchester United za największy klub na świecie. Szkot przyznał także, że w okresie, w którym prowadził ekipę „Czerwonych Diabłów” istniały realne szanse na sprowadzenie do klubu takich zawodników, jak chociażby Gareth Bale czy Cesc Fabregas, a Toni Kroos prawdopodobnie grałby dziś w ekipie wicemistrza Anglii, gdyby nie zwolnienie byłego menedżera Evertonu.
Jak długo zajęło ci pozbieranie się po tym, co stało się w Manchesterze United?
– Być może dłużej niż się tego spodziewałem. Uważam jednak, że gdy spojrzycie na ówczesną sytuację Manchesteru United, to być może to zrozumiecie. Chodzi o utratę pracy w wielkim klubie, a to że jest wielki, jest udokumentowane na całym świecie. Wciąż czuję, że te 10 miesięcy, które otrzymałem, to było zbyt mało czasu. Myślę, że teraz, gdy ludzie spoglądają wstecz na Manchester United, to rozumieją, że klub zmagał się wówczas z wieloma trudnościami. Podczas mojego pobytu w Manchesterze United nie doszłoby do rewolucji. To musiałaby być ewolucja i na te zmiany potrzeba było czasu. Nie dało się ich przeprowadzić przez noc. Biorąc pod uwagę okna transferowe i ogólną filozofię prowadzenia tego klubu, tych zmian nie dało się dokonać szybko. Na to potrzeba było czasu.
Jak pechowo czułeś się kończąc swoje pierwsze okno transferowe Manchesteru United sprowadzając do drużyny jedynie Marouane’a Fellainiego? To nie był wówczas twój jedyny cel transferowy, prawda?
– Zgadza się. Maroaune Fellaini miał być jedynie częścią grupy piłkarzy, która miała dołączyć do klubu. Dopóki wspomniane okno transferowe nie dobiegło końca, cały czas wierzyliśmy, że mamy szansę na pozyskanie Garetha Bale’a.
Jak wielkie były szanse na jego pozyskanie?
– Mieliśmy nadzieję, że przebijemy jego rozmowy z Realem Madryt. Wyglądało to tak, że jesteśmy już w połowie drogi. Oferowaliśmy mu większe pieniądze, ogólnie próbowaliśmy zachęcić go do przeprowadzki do Manchesteru United. Mieliśmy gotowy helikopter [w razie zgody na transfer]. Próbowaliśmy go pozyskać. Muszę też przyznać, że także Cesc Fabregas był bardzo blisko dołączenia do drużyny. Rozmawiałem z nim i miałem nadzieję sprowadzić go z Barcelony. To jest też część bycia menedżerem. Wszyscy mamy takie historie. Pod koniec sezonu [2013/2014] uzgodniłem już warunki dołączenia Toniego Kroosa do Manchesteru United, zanim przeniósł się do Realu Madryt. Po prostu gdzieś po drodze straciłem pracę w klubie, a Toni zdecydował się wtedy odejść gdzie indziej.
Biorąc pod uwagę to jak to wszystko się dla ciebie potoczyło, to czy teraz żałujesz, że podjąłeś się tej pracy?
– Nie, nigdy nie żałowałem przyjęcia posady menedżera w Manchesterze United. Jeżeli ta oferta pracy pojawiłaby się dla mnie kolejny raz, przyjąłbym ją w ciągu minuty. Dla mnie, choć nie byłem menedżerem Realu Madryt, ale widziałem od środka Manchester United i dla mnie jest to najlepszy klub na świecie. Wsparcie kibiców, a także wszystko dookoła, co jest związane z klubem sprawia, że wobec każdego, kto podejmuje się pracy prowadzenia tej drużyny, stawiane są wysokie oczekiwania. Zawsze musisz wygrywać mecze w tym klubie, przy czym to podejście jest całkowicie zrozumiałe. Nie szedłbym drogą, że to nie była przyczyna mojego zwolnienia. W tym klubie musisz wygrywać swoje mecze, a ja nie wygrałem ich wystarczająco dużo, a gdy nie wygrywa się wystarczająco dużo spotkań, to ostatecznie po prostu traci się pracę.
Peter Schmeiechel stwierdził kilka tygodni temu, że największym błędem w erze posfergusonowskiej w tym klubie było powierzenie zbyt mało czasu Davidowi Moyesowi.
– Miło mi to słyszeć, ponieważ generalnie jest to fakt. Zgadzam się jednak z twierdzeniem niektórych ludzi, że niezależnie od tego, kto pojawiłby się w tym klubie po sir Aleksie Fergusonie, to miałby do czynienia z takimi samymi trudnościami. Wiadomo, że samo objęcie klubu po nim było trudne, ale nie chodziło o to, co sir Alex pozostawił po sobie, ponieważ pozostawił mi drużynę, która dopiero co zdobyła tytuł mistrzowski. Wszedłem więc w grupę tych piłkarzy, ale dla nich to była perspektywa pracy z nowym menedżerem, zmiana w stosunku do tego, do czego byli przyzwyczajeni. Nawet najbardziej doświadczony menedżer w takiej sytuacji potrzebowałby czasu.
Czego się nie spodziewałeś bądź też co stało się trudniejsze w tej pracy niż zakładałeś, że będzie?
– Nie wydaje mi się, żebym mógł wskazać na coś takiego. Gdziekolwiek się pojawiam wielu ludzi zadaje mi to samo pytanie: co zrobiłbyś inaczej, David? Odpowiadam wtedy ludziom, że nic. Może jakieś drobne sprawy, jak na przykład dopilnowanie, aby w moim sztabie szkoleniowym znalazł się jeden z członków sztabu sir Aleksa. Zresztą starałem się to zrobić, ale nic z tego nie wyszło.
Jednego z nich, masz na myśli Mike’a Phelana?
– Nie, w zasadzie chodziło wtedy o Rene Meulensteena. Zaoferowałem Rene pracę, ale on ostatecznie zrezygnował z tej propozycji. Gdybym wiedział, że Rene nie będzie chciał zostać, to bardziej postarałbym się, aby zatrzymać w drużynie Mike’a Phelana. Niemniej chodzi mi właśnie o tego typu decyzje. Jednak takie rzeczy są na porządku dziennym w piłce nożnej. Podejmujesz decyzje i idziesz razem z nimi do przodu. Ponadto dość często menedżerowie, którzy przychodzą do danego klubu, zabierają ze sobą cały sztab szkoleniowy, z którym już współpracowali. Nie było więc w tym nic niezwykłego, że ja też tak postąpiłem.
Jak odniesiesz się do historii, o których słyszeliśmy, a wśród których była ta, gdzie Michael Carrick, jeszcze jako piłkarz wspominał, że gdy David Moyes przeszedł do klubu, to piłkarze musieli nieco więcej biegać. Tymczasem nie dalej niż tydzień temu Michael Carrick wspomniał o zawodnikach, których teraz trenuje i powiedział: „nasi piłkarze muszą nieco więcej biegać”. Czy właśnie takie rzeczy się dzieją, kiedy piłkarz przemienia się w trenera i zaczyna „nieco więcej z tego rozumieć”?
– Myślę, że tak. Moim pomysłem na tę drużynę było sprawienie, aby stworzyć Manchester United, który na boisku wykazywałby się dużą energicznością i ciężką pracą. Przy tym chciałem też podążać za fundamentalnymi zasadami, którymi kieruje się Man United. Czyli grać ofensywnie i szybko przechodzić do ataków. Chcieliśmy tak grać i nie było powodów ku temu, aby to zmieniać, więc nawet nie próbowałem tego robić.
https://twitter.com/utdxtra/status/1107592923695190016
Dyskusja