Marouane Fellaini, który od początku lutego br. nie jest już zawodnikiem Manchesteru United i kontynuuje swoją karierę w Chinach, w swoim najnowszym wywiadzie przyznał, że patrząc wstecz niczego nie żałuje, a swój pobyt na Old Trafford odbiera pozytywnie, ponieważ czuje, że odszedł z wicemistrzów Anglii jako szanowany piłkarz.
– Mój pierwszy sezon w Manchesterze United był trudny, ale opuściłem ten klub jako szanowany piłkarz. Dawałem z siebie wszystko dla tej drużyny, zagrałem w wielu spotkaniach i strzelałem niemal same ważne bramki – mówił Fellaini.
– Miałem okazję pracować z super piłkarzami i menedżerami w jednym z największych klubów piłkarskich na świecie. Mogę więc tylko spoglądać na to wstecz z uśmiechem na twarzy. Nie mam swojego ulubionego menedżera z tego okresu. Czy to David Moyes czy Louis van Gaal – nauczyłem się czegoś od każdego z menedżerów – dodał.
Belg zapytany także, czy gdyby Jose Mourinho nie został w grudniu zwolniony z Old Trafford i zastąpiony Ole Gunnarem Solskjaerem, który odstawił go od składu, to pozostałby jeszcze w Manchesterze, nie wykluczył takiego prawdopodobieństwa.
– Nie wiem tego. W piłce nożnej pojawiają się możliwości, które przychodzą tak szybko, jak odchodzą. Jednak wciąż miałem ważny kontrakt z United, więc możliwe, że wciąż bym tam był.
Fellaini został także poproszony o ocenę w skali 1 do 10 w odniesieniu do wyboru nowego kierunku swojej kariery i nowego klubu, którym został chiński Shandong Luneng. Belg przy okazji zebrał się na podsumowanie swojego dotychczasowego piłkarskiego dorobku.
– 10 na 10, czy to nie oczywiste? Przeniosłem się do Shandong Luneng, ponieważ byli mną zainteresowani od lat. Ponadto czułem się gotowy na nowe wyzwanie, nową kulturę, nowe życie.
– Jasne, mam tylko 31 lat, ale podpisałem kontrakt ważny przez 3 lata [w rzeczywistości nowy kontrakt z Manchesterem United, podpisany latem ubiegłego roku, ważny był do końca czerwca 2020 roku, ale posiadał opcję przedłużenia o 12 miesięcy – wyj. red.]. Gdybym go wypełnił, miałbym już 34 lata. Wówczas mogłoby być za późno na przeprowadzkę do Chin.
– Mogłem też dołączyć do topowego europejskiego klubu [Fellaini w jednym z ostatnich wywiadów potwierdził, że latem ubiegłego roku, gdy wygasał jego kontrakt z „Czerwonymi Diabłami”, otrzymał ofertę dołączenia do PSG – przyp. red.] i być ważnym jego ogniwem przez dwa czy trzy lata. To nie byłby dla mnie problem. Jednak po 10 latach spędzonych w Anglii i rozegraniu tam 350 spotkań, czułem się gotowy na ten krok. Cieszę się z tego wyboru.
– Gram profesjonalnie w piłkę ponad 12 lat i wszystko jak dotąd przebiegało w porządku. Sam podejmowałem decyzje na temat przebiegu swojej kariery i do tej pory niczego nie żałuję. Grałem w Standardzie Liege, największym klubie w Belgii, zdobywając z nim trofea. Następnie przeszedłem za rekordową [jak na Belga – wyj. red.] kwotę transferową do Premier League i otworzyłem drzwi do tej ligi dla innych belgijskich piłkarzy.
– W Evertonie radziłem sobie dobrze, a z United zdobyłem kilka trofeum oraz Ligę Europy. Jedynie czego mi brakuje w osiągnięciach, to mistrzowskiego tytułu w Premier League. To prawda. Nie będę jednak już więcej marzył o powrocie do gry w europejskim topie, ale jeżeli chodzi o powrót do Belgii, to czemu nie? – dodał.
Fellaini przyznał także, że nieprawdą jest, iż jego wybór nowego klubu podyktowany jest głównie względami finansowymi.
– Ja taki nie jestem. Patrzę na to jak na wyzwanie. Ten klub ma wszystko. Dosłownie. Powinniście zobaczyć nasze zaplecze medyczne i treningowe. Uwielbiam tu przebywać. Biorąc pod uwagę rozgrywki azjatyckiej Ligi Mistrzów, będę rozgrywał dwa mecze tygodniowo. Nie będę więc w stanie odpoczywać dużo więcej niż w Anglii. Jednak zgodzę się, że tutejsze rozgrywki odznaczają się “inną” intensywnością – mówił Belg.
Dyskusja